Irlandzki tani przewoźnik lotniczy Ryanair potwierdził w środę, że rozważy wprowadzenie dodatkowych opłat dla otyłych pasażerów. Drożej zapłacić mieliby ci, którzy za dużo ważą oraz nie mieszczą się w pokładowe siedzenia.
"Każdy dodatkowy kilogram obywatela z wyższym wykształceniem szczególnym dobrem narodu" - głosił napis witający wracających z zagranicy do kraju Polaków w kultowym filmie "Miś" Stanisława Barei. I za ubytki w wadze w stosunku do dnia wyjazdu celnik "kasował" po 75 zł. Kilogram "bez wykształcenia" kosztował 60 zł.
Kilogram w kryzysie ciężki i kosztowny
W Ryanairze jest odwrotnie. Już niedługo być może pasażer będzie płacił za dodatkowe kilogramy. Ryanair bierze pod uwagę nałożenie dodatkowych opłat na klientów, których waga przekracza pewien pułap (130 kg dla mężczyzn i 100 kg dla kobiet) lub na tych, których wskaźnik masy ciała (BMI) jest wyższy niż 40 (otyłość zaczyna się przy wskaźniku 30). Linie być może będą także wystawiać dodatkowy bilet pasażerom, których talia "jednocześnie dotyka obu poręczy fotela" lub takim, których obwód pasa przekracza 114 cm dla mężczyzn i 102 cm dla kobiet.
W wydanym komunikacie linie, które przeprowadziły w tej sprawie sondaż, poinformowały, że opodatkowanie otyłych popiera 29 proc. spośród 100 tys. badanych klientów. Niektóre amerykańskie towarzystwa lotnicze już wprowadziły podobne opłaty albo wymuszają one na otyłych klientach zakup biletów w klasie biznes, gdzie miejsca są większe.
To nie pierwszy "ciekawy" pomysł przewoźnika. Wcześniej dyskusje wywołała propozycja szefa towarzystwa Ryanair, Michaela O'Leary, by wprowadzić opłaty za korzystanie z toalet w samolotach tych linii.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu