Banki kończą szaleńczą wojnę o gotówkę z portfeli Polaków. Pierwsi gracze już obniżają oprocentowanie depozytów, bo pożyczanie od społeczeństwa okazuje się dość drogie. Poza tym okazuje się, że w bankowych kasach wcale nie widać dna. Według analityków to ostatnia chwila, żeby zarobić na względnie wysokim oprocentowaniu lokat.
- Nie będziemy już tak agresywnie walczyć o lokaty - mówi cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Krzysztof Rosiński, prezes Getin Bank Holding, właściciela Getin Banku i Noble Banku. Obie instytucje od kilkunastu miesięcy kusiły klientów wysokim oprocentowaniem. W efekcie w pierwszym kwartale tego roku zebrały w sumie 4,7 mld zł. Lepszy był tylko lider rynku PKO BP, który pozyskał w tym czasie 7,5 mld zł.
W bitwie o gotówkę z portfeli Polaków walczyli prawie wszyscy. Banki obawiały się pożyczać sobie wzajemnie, przestraszone wizją, że wierzyciel ma jakieś trupy w szafie - czyli śmieciowe papiery, będące pochodnymi "złych kredytów".
Lokaty, kredyty i inne procenty
To, że w bankowych kasach nie jest tak źle, w cały sektor jest w w miarę płynny, czyli nie grozi mu niewypłacalność, od dawna mówili eksperci z Komisji Nadzoru Finansowego, czy Narodowego Banku Polskiego. Sami zainteresowani, czyli banki - tonowały sytuację. Nikt z nich nie mówił, że jest bardzo źle, ale i kart nie odsłaniał.
13 maja rynek uspokoił Getin. Zgodnie z obietnicą wykupił wtedy wyemitowane wcześniej własne papiery, warte prawie 1,5 miliarda złotych. Po zamknięciu tej sprawy nie musi już kusić wysokim oprocentowaniem. Tym bardziej, że pozyskany w ten sposób kredyt jest średnio o 1,4 pkt. procentowego droższy niż ten z rynku bankowego, którego oprocentowanie (WIBOR) wynosi ok. 3 proc. - a to odbija się na wynikach.
Ostatni dzwonek
Dlatego - zdaniem ekspertów - wojna na lokaty właśnie się kończy. Dla tych, którzy chcą jeszcze zarobić na w miarę wysokim oprocentowaniu lokat, to ostatni dzwonek, by pieniądze zanieść do bankowego okienka. Tym bardziej, że ekonomiści jednym chórem mówią, że kwietniowy wzrost inflacji był jednym z ostatnich i w następnych miesiącach wskaźnik zjedzie z obecnych 4 proc. do 2-2,25 proc. na koniec roku.
To musi przyczynić się do obniżki stóp procentowych, a co za tym idzie kredytu międzybankowego i oprocentowania depozytów.
Źródło: Dziennik, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24