W Europie i USA gwałtownie spada sprzedaż samochodów i choć trend ten nie dotyczy Polski, to wielu konsumentów zaciera ręce oczekując, że producenci mogą w tej sytuacji obniżać ceny aut. Eksperci rozwiewają jednak wątpliwości: taniej już nie będzie, a słabnący złoty może doprowadzić do podwyżki cen.
Sytuacja przemysłu motoryzacyjnego na świecie nie wygląda najlepiej. W USA "wielka trójka" z Detroit (General Motors, Ford i Chrysler) balansują na granicy bankructwa, a sprzedaż aut w Europie z roku na rok spada. - W tym roku Europejczycy kupią o 7-8 proc. mniej samochodów, a w przyszłym nawet 9-10 proc. - prognozuje Wojciech Drzewiecki, szef instytutu Samar, zajmującego się badaniem rynku motoryzacyjnego.
W tej sytuacji koncerny walczą o klienta jak się da, organizując setki promocji, przecen i obniżając ceny aut. W Polsce, gdzie liczba samochodów przypadających na 1000 mieszkańców jest znacznie niższa niż na Zachodzie, taka polityka odnosi skutek. Nasz rynek wciąż jest nienasycony, i gdy tylko nowe auta tanieją, ich sprzedaż wzrasta, kosztem liczby aut sprowadzanych zza granicy. Widać było to choćby w październiku, kiedy kupiliśmy aż 27,5 tys. nowych samochodów, czyli ok. 10 proc. więcej niż we wrześniu.
Koniec niskich cen
Ale era tanich aut dobiega końca. Jak podkreślają eksperci ceny samochodów osiągnęły już "rozsądny poziom". - Każdy z producentów w warunkach spadającej sprzedaży obniża ceny, ale jedynie do pewnego poziomu. Poniżej niego może zejść tylko jeżeli ma już wyprodukowane auta na składzie i musi je sprzedać - mówi Drzewiecki. I dodaje: - Jeśli nie ma takich aut, to w obliczu spadku sprzedaży zamiast obniżać ceny, woli obniżyć produkcję. I tak właśnie robią europejscy producenci.
Na niekorzyść polskich konsumentów działa też słabnący złoty. Właśnie ze względu na kurs naszej waluty ceny podwyższyły ostatnio Citroen i lider polskiego rynku Toyota.
Co z naszym przemysłem?
Eksperci zauważają tez, że spadająca produkcja aut, może negatywnie odbić się na polskich zakładach motoryzacyjnych. Przekonał się o tym gliwicki zakład Opla, który na kilka dni musiał wstrzymać pracę. Drzewiecki z Samaru jest jednak optymistą.
- Możemy przed tym uchronić nasz rynek, a nawet uzyskać wynik pozytywny wobec Europy, ale potrzebne są działania rządu - mówi. Jakie? Wśród najważniejszych działań wymienia zmiany podatku VAT, tak by firmy inwestowały w tabor, zniesienie podatku akcyzowego i zastąpienie go podatkiem ekologicznym. - Polsce wciąż brakuje polityki motoryzacyjnej. Rząd musi zacząć działać, a nie tylko mówić - podsumowuje Drzewiecki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fiatlinea.pl