Ulga prorodzinna pozwala odliczyć od podatku po 1145,08 zł za każde dziecko. Jak pisze "Gazeta Wyborcza" przy kontroli podatników, którzy skorzystali z tej ulgi, urzędy skarbowe żądają aktów urodzenia tych dzieci i kserokopii legitymacji szkolnych czy studenckich.
- Urząd zażądał od nas aktów urodzenia dzieci i kserokopii ich legitymacji szkolnych - poinformował gazetę pan Adam z Warszawy. Jeśli dziecko nie jeszcze chodzi do szkoły wystarczyć musi akt urodzenia. Z kolei od uczących się dzieci potrzebne są kserokopie legitymacji uczniowskich lub studenckich.
- To najpewniej rutynowe kontrole. Nie ma żadnej akcji, która miałaby być wymierzona w podatników korzystających z nowej ulgi - zapewnia rzecznik Ministerstwa Finansów Jakub Lutyk.
Legitymacja zamiast faktury
Do niedawna nie było wiadomo jak fiskus sprawdzi czy dzieci, na które odliczono ulgę, istnieją. Gdy w ustawie o PIT pojawił się ten odpis, eksperci podatkowi zwracali uwagę, że przepisy wcale nie wymagają dokumentowania posiadania potomstwa. Dowcipkowali, że z pewnością nie będą potrzebne faktury VAT, czyli dokument najczęściej wymagany przy innych ulgach. Już poważniej mówili, że nie ma żadnego dobrego sposobu kontroli.
Kazać przynieść podatnikowi akt urodzenia? Można go mieć, ale nie wychowywać dziecka. Ulga przysługuje zaś rodzicowi wychowującemu dziecko. Dowód osobisty? W starych dowodach rodzice mieli wpisane dzieci, w nowych już nie. Przyprowadzenie do urzędu skarbowego potomka jako namacalnego dowodu? Nieuczciwi podatnicy mogliby sobie nawzajem wypożyczać dzieci.
Uczyć się na cudzych błędach
- Mogą być nadużycia - alarmowali eksperci. Tak było w latach 80. XX wieku w Stanach Zjednoczonych, gdzie źle skonstruowane przepisy spowodowały zgłoszenie do ulgi siedmiu milionów wirtualnych dzieci. Potem, gdy przepisy się zmieniły, dzieci nagle "wyparowały". Złośliwcy mówili o największym porwaniu w dziejach USA.
Resort finansów ciągle nie ma jeszcze danych o tym, ilu podatników skorzystało z ulgi na dzieci. - Podsumowanie rozliczeń za ubiegły rok będzie gotowe w sierpniu - powiedział nam Jakub Lutyk.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24