Marcowa podwyżka emerytur wyniesie co najmniej 6,1 procent - zapowiada w Sejmie wiceminister pracy Marek Bucior. Według jego słów podwyżki będą kosztować 7,7 mld złotych. Osoba otrzymująca przeciętną emeryturę - obecnie ok. 1350 zł - dostanie nieco ponad 80 złotych.
Odpowiadając na pytania posłów PiS, wiceminister Bucior zapewnił, że mimo oszczędności budżetowych rząd przeprowadzi waloryzację emerytur od 1 marca. Wiceminister zapewnił, że choć w ustawie budżetowej zostały zapisane na ten cel środki mniejsze o 0,5 mld zł, to rząd wywiąże się ze swoich zobowiązań wobec emerytów.
Bucior przypomniał, że waloryzacja została przywrócona w 2007 r. i uwzględnia inflację oraz 20-proc. udział we wzroście średniego realnego wynagrodzenia. Jak wyliczał, średnioroczny wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw emerytów wynosi za ubiegły rok 4,9 proc, zaś realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia wyniósł 6 proc. Oznacza to, że minimalny wskaźnik waloryzacji wyniesie 6,1 proc.
Ile ostatecznie? - Decyzja w poniedziałek
Poinformował, że w Komisji Trójstronnej trwają negocjacje w sprawie wysokości waloryzacji świadczeń. Związki zawodowe chcą, by przy waloryzacji uwzględniono 50-proc. udział we wzroście wynagrodzeń zamiast obecnych 20 proc. Wiceminister podkreślił, że w tej sprawie nie ma jednak zgody. Podniesienie tego wskaźnika oznaczałoby bowiem konieczność wydatkowania dodatkowych 2 mld 660 mln zł.
Dodał, że kolejne rozmowy w tej sprawie w ramach Komisji Trójstronnej odbędą się 16 lutego i wtedy zapadną ostateczne decyzje.
Według posłów PiS waloryzacja jest niewystarczająca. Argumentowali oni, że osoby otrzymujące najniższą emeryturę (obecnie 636 zł) dostaną zaledwie 30 zł podwyżki świadczenia. Wiceminister poinformował, że w Rezerwie Solidarności Społecznej przewidziano 1 mld 140 mln zł m.in. na pomoc dla osób będących w najtrudniejszych warunkach. Pieniądze te pochodzą ze wzrostu akcyzy i są w dyspozycji ministra finansów.
Źródło: PAP