Desygnowany na komisarza ds. usług finansowych Brytyjczyk Jonathan Hill przekonywał w środę podczas przesłuchania w PE, że jeśli otrzyma nominację, nie będzie bronił interesów londyńskiego City, lecz będzie kierował się interesem całej UE i jej obywateli.
Kandydatura Hilla na komisarza ds. stabilności finansowej, usług finansowych i unii rynków kapitałowych od samego początku wywołuje kontrowersje. Europosłowie podczas przesłuchania zarzucali mu konflikt interesów - mówili, że zaproponowanie go na to stanowisko to żart.
Nie ulegnie lobbingowi?
Pytali go, czy będzie bezstronny i jako komisarz nie będzie stał po stronie sektora finansowego. Wytykano mu też pracę i posiadanie w przeszłości udziałów w firmie zajmującej się m.in. lobbingiem. Sam kandydat przyznał pod koniec trzygodzinnej sesji pytań i odpowiedzi, że była ona trudna.
Na początku przesłuchania przekonywał eurodeputowanych, że chciałby, aby jego kraj był częścią odnoszącej sukcesy Unii Europejskiej. - W interesie UE jest to, żeby Wielka Brytania pozostała w UE, i na odwrót - powiedział. Na wyspach trwa debata na temat tego, czy królestwo powinno nadal być członkiem UE. Referendum w tej sprawie ma się odbyć do 2017 r.
- Nie jest moim zadaniem obrona interesów City. Przyjąłem tę nominację w dobrej wierze. Chcę pracować w ogólnym interesie UE jako komisarz. Nie jestem tutaj, aby występować w obronie jakichś konkretnych grup - oświadczył. Jak podkreślał, to, że powierzono mu tekę związaną z rynkami kapitałowymi, było decyzją przyszłego szefa KE Jean-Claude'a Junckera.
Od 4 lat poza City
Przypominał, że przestał pracować w sektorze prywatnym ponad cztery lata temu, zanim zaczął pracę dla rządu w Londynie. Hill do 2010 r. był dyrektorem w firmie, która zajmuje się consultingiem i lobbingiem na rzecz m.in. instytucji finansowych. Jak oświadczył, teraz nie ma żadnych udziałów ani nie zasiada w zarządach firm, co jego zdaniem wyklucza możliwość wystąpienia konfliktu interesu.
Brytyjczyk deklarował, że chce, aby branża usług finansowych była dobrze uregulowana i by "służyła wielu, a nie tylko garstce". Wyrażał chęć poprawy dostępu do kredytów, zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorstw, które nadal borykają się z problemami z dostępem do środków finansowych.
Zawalczy o euro?
Hill przypominał, że mimo iż pochodzi z kraju, który nie należy do unii bankowej, to zrobi wszystko co w jego mocy, by była ona silna i "stała się okrętem flagowym UE". Zwracał uwagę, że nie można powrócić do czasów sprzed kryzysu i do ryzyka, że to pieniędzmi podatników trzeba ratować banki. Ocenił jednocześnie, że raczej nie trzeba będzie przyjmować aż tylu aktów prawnych w tym sektorze, co w minionym pięcioleciu.
Brytyjczyk w mówił, że interesie każdego z 28 krajów UE jest to, by euro jako waluta, a także unia bankowa odniosły sukces. Przypominał, że każde państwo unijne, nawet jeśli nie jest członkiem strefy euro, może starać się o wejście do unii bankowej.
Nowe otwarcie
Kandydat na komisarza ds. usług finansowych mówił, że zachęty i bonusy kadry zarządzającej sektorem bankowym powinny być połączone z wynikami instytucji. - Problem polega na tym, że doszło do zerwania tej relacji, nie kierowano się długoterminowym interesem właścicieli, w związku z tym trzeba myśleć o zachętach długoterminowych - ocenił. Brytyjczyk zapowiadał też prace nad unią rynków kapitałowych dla wszystkich 28 krajów UE. Jak podkreślał, pierwszym krokiem na tej drodze powinno być przeprowadzenie analizy, jakie są obecnie przeszkody utrudniające efektywny przepływ kapitału w UE.
W kilku tematach Hill uciekał jednak od odpowiedzi. Pytany o stanowisko ws. podatku od transakcji finansowych (który uderzyłby w interesy City) oceniał, że na ten temat znacznie więcej do powiedzenia będzie miał desygnowany na komisarza ds. gospodarczych, finansowych i podatkowych Pierre Moscovici. Brytyjczyk nie powiedział też, jak ocenia pomysł euroobligacji, jednak obiecał, że przygotuje sobie opinię na ten temat.
Autor: //gry / Źródło: PAP