Pieniądze z Unii Europejskiej wydajemy za wolno - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. Trzeba przyspieszyć kontraktowanie i wydawanie pieniędzy z tych funduszy, bo inaczej może nam grozić odebranie części środków - napisała w raporcie NIK.
Raport dotyczy wykorzystania środków z UE w ramach polityki spójności. Od 2004 do 2008 roku NIK przeprowadziła 70 kontroli dotyczących członkowstwa Polski w Unii Europejskiej i wykorzystania środków finansowych w ramach polityki spójności gospodarczej i społecznej. Autorzy raportu skoncentrowali się na realizacji projektów współfinansowanych z pieniędzy UE i zarządzaniu programami operacyjnymi przez administrację publiczną.
Polska na początku 2009 roku wykorzystała 93,1 proc. funduszy strukturalnych z planu finansowego na lata 2004-2006 i zajmowała 11 miejsce na 25 państw Unii. W czołówce europejskiej były Litwa, Łotwa, Estonia i Malta, które wykorzystały po 95 proc. Najmniej wykorzystał Luksemburg - 83 proc.
Byliśmy nieprzygotowani
Autorzy raportu zarzucają administracji publicznej, że w latach 2004-2005 nie była należycie przygotowana do zarządzania programami i do realizacji projektów.
Według NIK, Polska słabo sobie radzi także z wykorzystaniem pieniędzy na lata 2007-2013, bo stan zaawansowania regionalnych programów operacyjnych jest niski, a wykorzystanie środków na ich realizację do końca grudnia 2008 r. wyniosło zaledwie 0,15 proc.
NIK podkreśla, że Polska nie była dotąd zagrożona anulowaniem przez Komisję Europejską części środków. Konieczne jest jednak przyspieszenie kontraktowania i wydatkowania, bo inaczej Polsce może grozić odebranie części przeznaczonych jej pieniędzy.
Według autorów raportu, niskie wykorzystanie środków unijnych na lata 2007-2013 spowodowane jest opóźnieniami w wydawaniu niektórych aktów prawnych. Zdarza się też, że niektóre z nich nie są spójne z prawem unijnym. Zdaniem NIK, wystąpiły też opóźnienia w opracowaniu niektórych procedur wewnętrznych i odpowiednich mechanizmów kontroli.
Administracja działa trochę lepiej
Jednocześnie kontrolerzy podkreślają, że administracja publiczna wykorzystała doświadczenia z wydatkowana środków na lata 2004-2006. Autorzy raportu docenili zastąpienie zarządzanego centralnie programu operacyjnego rozwoju regionalnego 16 zarządzanymi przez samorządy województw. Docenili też uproszczenia procedur i wniosków, ograniczenie liczby załączników i wydłużenie terminów ich składania. Ponadto zrezygnowano z adresowania wsparcia do wąskich grup odbiorców i wyjaśniono skomplikowane pojęcia w podręcznikach dla beneficjentów.
Zdaniem NIK, zwiększenie wydatków z funduszy strukturalnych w 2009 roku mogłoby korzystnie wpłynąć na złagodzenie skutków spowolnienia gospodarczego. Z kontroli wynika, że dla polskich przedsiębiorców pieniądze z funduszy unijnych są trzecim co do wielkości, po środkach własnych oraz kredytach bankowych, najważniejszym źródłem pozyskiwania kapitału inwestycyjnego. Dla samorządu terytorialnego oraz organizacji pozarządowych są istotnym źródłem finansowania różnorodnych projektów, które w większości przypadków bez dofinansowania z funduszy UE nie zostałyby zrealizowane.
Rząd: odrabiamy zaległości
Odnosząc się do kontroli NIK wiceminister rozwoju regionalnego Hanna Jahns powiedziała PAP, że wiele dyrektyw UE, choćby dotyczących zamówień publicznych czy ochrony środowiska, nie funkcjonowało jeszcze w polskim prawie. - Odbijało się to na jakości i tempie wdrażania funduszy strukturalnych, podobnie jak i na wielu innych dziedzinach aktywności państwa - wyjaśniła.
Powiedziała też, że działań administracji nie można rozpatrywać w oderwaniu od zasad gospodarowania pieniędzmi publicznymi i wymagań stawianych przez Komisję Europejską. - Dyscyplina finansów publicznych ogranicza elastyczność urzędników - dodała. Powiedziała też, że urzędników krępują rygorystyczne procedury.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24