Klientom aptek internetowych trudno zwracać leki, choć mają takie uprawnienie. Bez kłopotów wykupią natomiast specyfiki wydawane na receptę, choć jest to formalnie zakazane - stwierdza "Rzeczpospolita".
Zakaz sprzedaży leków na receptę wynika z prawa farmaceutycznego oraz rozporządzenia w sprawie wysyłkowej sprzedaży produktów leczniczych wydawanych bez przepisu lekarza (DzU z 2008 r. nr 60, poz. 374).
Najważniejszy: moment przekazania
E-apteki tłumaczą jednak, że nie łamią prawa. Co prawda handlują lekami na receptę, ale nie można tego traktować jako sprzedaży wysyłkowej. Wydają takie leki z apteki tylko klientowi lub upoważnionym przez niego osobom - w tym firmom kurierskim.
- Decydujący jest fakt, kiedy formalnie następuje wydanie kupującemu leku i na niego przechodzi ryzyko np. jego uszkodzenia.
- W sprzedaży wysyłkowej jest to moment przekazania leku pacjentowi po dotransportowaniu go do niego - tłumaczy Ewa Rutkowska, adwokat w kancelarii Lovells
Naciąganie przepisów ?
Chodzi o to, że za sprzedaż wysyłkową uważa się tylko taką, w której do realizacji recepty dochodziłoby poza siedzibą apteki.
- Sprzedaż leków na receptę opiera się na tym, że sam pacjent bądź też firma kurierska lub inny podmiot w imieniu pacjenta odbiera lek z apteki. Ryzyko przechodzi więc w tym momencie na pacjenta - wyjaśnia Ewa Rutkowska.
Można oddać, ale...
Innym problemem związanym z internetowymi aptekami, jest kwestia zwrotu zakupionych leków. Są bowiem kłopoty z interpretacją sytuacji, w której pacjent się rozmyśla i chce oddać specyfik bez podania przyczyny.
Możliwość oddania leków do apteki w terminie dziesięciu dni gwarantuje rozporządzenie. Apteki internetowe zastrzegają jednak w swoich regulaminach, że nie będą przyjmować w ciągu dziesięciu dni wszystkich zwrotów.
Apteki powołują się przy tym na sprzeczności w prawie farmaceutycznym i konsumenckim nie tylko polskim, ale i europejskim. Być może sprawę rozstrzygnie dopiero Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24