Niemiecki minister gospodarki Michael Glos zapowiedział, że w poniedziałek rano złoży na ręce kanclerz Angeli Merkel swoją rezygnację z pracy w rządzie. Powód to niezadowolenie z własnej pozycji w rządzie i brak możliwości wpływania na sposoby walki z kryzysem gospodarczym.
Glos najpierw wystapił do szefa macierzystej partii - bawarskiej CSU - z prośbą o zgodę na dymisję. Przywódca Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU) Horst Seehofer odmówił, stwierdzając, że ma do Glosa pełne zaufanie. - Zakomunikowałem mu, że nie akceptuję jego propozycji - powiedział.
Jednak mimo to dzień później minister gospodarki zapowiedział na antenie telewizji ZDF, że w poniedziałkowy ranek wybiera się do kanlerz Merkel z dymisją w ręku.
Partia już pogodziła się z jego odejściem z urzędu i zapowiedziała, że następcę nominuje jeszcze w poniedziałek. Jako kandydatów wymienia się ministra finansów Bawarii Georga Fahrenschona i sekretarza generalnego CSU Karla-Theodora zu Guttenberga.
A wszystko to przez kryzys...
Glos, jeden z trzech ministrów z ramienia CSU w rządzie, jest poirytowany niewielką rolą, jaką pozostawiali mu w rozwiązywaniu kryzysu gospodarczego kanclerz Angela Merkel i minister finansów, socjaldemokrata Peer Steinbrueck.
Pierwotnie chciał odejść ze stanowiska przed wyznaczonymi na 28 września wyborami parlamentarnymi, m.in. aby - jak powiedział - pozwolić partii "odnowić się".
W wyborach regionalnych w Bawarii we wrześniu 2008 roku CSU utraciła absolutną większość, którą miała tam od 1962 roku.
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl