- Nie ma żadnego związku między kontraktem na dostawy gazu z Kataru, a inwestowaniem przez ten kraj w polskie stocznie - powiedział wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik. Rzecznik Praw Obywatelskich, obawia się jednak, że rząd "wcisnął" stocznie Katarczykom i zobowiązał się kupić od nich gaz za więcej niż jest on wart.
Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski zwrócił się do ministra skarbu Aleksandra Grada o wyjaśnienie, czy istnieje związek między sprzedażą majątku stoczni Gdyni i Szczecin, a kontraktem gazowym zawartym przez PGNiG z katarską firmą Quatargas. - Publicznie stawiane są zarzuty, iż rzeczywiste koszty sprzedaży majątku stoczni zostaną przerzucone na konsumentów gazu - napisał Janusz Kochanowski w liście do ministra. - Można mówić jedynie o czasowej zbieżności tych dwóch transakcji. Jakiekolwiek wywodzenie dalej idących skutków z tego zbiegu okoliczności jest nieuprawnione - odpowiada resort ustami swojego wiceszefa Zdzisława Gawlika.
Na początku lipca "GW" sugerowała, że ministerstwo mogło sprzedać stocznie "na siłę" firmie finansowanej przez katarski kapitał i jednocześnie podpisać umowę na kupno gazu z Kataru na niekorzystnych dla Polski warunkach.
Transakcje niesprzężone
Wiceminister podkreślił, że majątek stoczni był sprzedawany w pakietach. - Sprzedaż miała charakter bezwarunkowy. Oznacza to, że na nabywców nie mogły być nakładane jakiekolwiek zobowiązania. Nabywców aktywów majątku stoczni było kilkunastu. Każdy z nich zamierza prowadzić na tym terenie określoną aktywność gospodarczą - podkreślił Gawlik.
Pod koniec czerwca w Katarze została zawarta umowa na dostawy skroplonego gazu do Polski. Kontrakt podpisały katarski dostawca gazu LNG Qatargas oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Wcześniej minister skarbu Aleksander Grad poinformował, że katarski fundusz QInvest jest inwestorem w firmie Polskie Stocznie, która będzie głównym właścicielem majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24