- Nigdy nie śmiałbym doradzać panu premierowi. Ale jeśli premier mnie zapyta o zdanie, to wyrażę swoją opinię - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Jan Krzysztof Bielecki. Były premier w poniedziałek odchodzi ze stanowiska prezesa banku Pekao, ale wciąż nie chce zdradzić swoich planów na przyszłość.
11 stycznia Bielecki przestanie pełnić funkcję prezesa banku Pekao. W rozmowie z "DzGP" przyznaje, że z pracy odchodzi ze wzruszeniem. - Do części pracowników wiadomość o mojej rezygnacji dotarła późnym wieczorem podczas szkolenia, na którym byłem obecny. Widziałem ich zaskoczenie, musiałem zareagować. Kiedy zacząłem mówić o moim odejściu, kilkaset osób zaczęło bić brawo. Oklaski trwały i trwały i wiedziałem, że są bardzo szczere. Nigdy bym się nie spodziewał takiego zrozumienia. Powiedziałem wtedy, że taką scenę widzę po raz drugi w życiu. Pierwszy miał miejsce, gdy poseł Ziółkowska złożyła wotum nieufności wobec mojego rządu. Czuło się napięcie, niektórzy wręcz uważali, że to próba rekomunizacji w Polsce. Ja akurat byłem na spotkaniu z kombatantami AK. Gdy ta wiadomość dotarła na salę, kombatanci w żołnierski sposób zademonstrowali swoje poparcie dla mnie. To było również bardzo wzruszające - mówi Bielecki.
Pytany jakie ma plany na przyszłość w związku z faktem, że przez rok obowiązuje go zakaz konkurencji, Bielecki jest tajemniczy. - Mogę coś zrobić dla pożytku publicznego, jeżeli będzie taka potrzeba. Myśląc o sferze publicznej, zawsze myślę poważnie, bo to bardzo poważna kwestia. Na dzisiaj nie ma takiego rozwiązania, o którym moglibyśmy dyskutować w kontekście mojej osoby - podkreśla. Pytany czy mógłby zostać doradcą premiera odpowiada: - Nigdy nie śmiałbym doradzać panu premierowi. Ale prawdą jest jednak, że mam swoje lata i trochę doświadczenia. Jeśli premier mnie zapyta o zdanie, to wyrażę swoją opinię.
Trudny rok
Bielecki w rozmowie z "DzGP" mówi też o swoich prognozach na 2010 r. dla polskiej gospodarki. - To jest trudny rok. (...) Dobry czwarty kwartał 2009 i pierwszy kwartał 2010 nie powinny nas zmylić. W drugim półroczu 2010 roku będziemy podróżowali trochę w nieznane. Nie wiemy, jak czołowe gospodarki świata wyjdą z pakietów stymulacyjnych. Jak banki centralne zaczną reagować, gdy pojawi się impuls inflacyjny, a przecież stopy procentowe są teraz bliskie zeru. Coraz bardziej pewne wydaje się zjawisko, że odbudowa gospodarki będzie się odbywała bez tworzenia nowych miejsc pracy. Nie wiemy, jaki to wytworzy problem społeczny - mówi.
- Przede wszystkim mam jedno marzenie. Abyśmy utrzymali to, co udało nam się wypracować w starym roku. Polacy stają się dumnym narodem i mają poczucie własnej siły. Zarówno ci, którzy są w kraju, jak i ci jeżdżący po świecie. Zaczynamy wzbudzać szacunek. Pamiętam żarty z Polaków, czy to w Stanach Zjednoczonych, czy w Niemczech. Teraz inni nas szanują, a to już duży sukces. Ale najważniejsze jest to, że my sami mamy w końcu poczucie własnej wartości i dumy ze swojego kraju - podkreśla w rozmowie z "DzGP".
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24