Ponad 120 tys. Polaków zamknęło w tym roku indywidualne konta emerytalne, na których odkładali pieniądze na emerytur w tak zwanym III filarze. Powód? Kryzys powoduje, że likwidujemy oszczędności. Ale też wciąż naiwnie wierzymy, że nasze emerytury będą kiedyś wysokie.
Na emeryturę możemy oszczędzać w III filarze już od czterech lat. Wystarczy otworzyć indywidualne konto emerytalne (IKE) w banku, firmie ubezpieczeniowej, towarzystwie funduszy inwestycyjnych lub biurze maklerskim. Miał to być ostatni z trzech filarów naszej przyszłej emerytury po części pochodzącej z ZUS (I filar) i otwartego funduszu emerytalnego (II filar). Zachętą jest zwolnienie z podatku Belki. Oszczędzać dodatkowo na starość można również dzięki polisie na życie albo funduszowi inwestycyjnym, ale wtedy płaci się ten podatek.
Mimo to IKE od początku nie cieszyły się dużym zainteresowaniem Polaków, ale tak źle jak teraz jeszcze nie było. W tym roku po raz pierwszy zmalała liczba osób, które na emeryturę odkładają w III filarze. Z informacji zebranych przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że w tym roku z IKE wycofało się przeszło 120 tys. osób. W tym czasie nowe konto założyło jedynie 45 tys. W efekcie liczba wszystkich oszczędzających zmalała do 840 tys.
Kuleją też składki. W sumie na IKE odłożyliśmy dotąd zaledwie nieco ponad 1,5 mld zł. W skali roku ubyło blisko 400 mln zł. Plany były zupełnie inne. Kiedy ruszała reforma emerytalna, jej twórcy zakładali, że tylko w ciągu pierwszego roku na IKE wpłyną 4 mld zł. Otworzyć je miało nawet 7 mln Polaków.
Kryzys i naiwny optimizm Polaków
Co jest powodem takiej sytuacji? Na pewno daje o sobie znać kryzys finansowy, który skłania do cięcia wydatków z domowego budżetu niezwiązanych z bieżącym utrzymaniem. Ale z badań koncernu AXA wynika też, że Polacy nie chcą dodatkowo oszczędzać na starość, bo ich zdaniem emerytura i tak będzie co najmniej tak samo wysoka jak ich ostatnie wynagrodzenie. Aż jedna trzecia badanych liczy nawet na to, że będzie zdecydowanie wyższa. Tymczasem z symulacji Ministerstwa Pracy wynika, że w nowym systemie przeciętna emerytura będzie nawet o jedną trzecią niższa niż ta, która obowiązuje dzisiaj. I tak 45-letnia dziś lekarka, jeśli zarabia 5 tys. zł brutto, po zakończeniu pracy dostanie tylko 2,2 tys. zł brutto.
Eksperci alarmują: jeśli sami nie zaczniemy oszczędzać na emeryturę, na starość będziemy klepać biedę. Sytuację próbuje ratować rząd. Z jego inicjatywy Sejm w ubiegłym miesiącu zwiększył m.in. limit wpłat na IKE zwolniony z podatku Belki – z 4,5 tys. zł do 9 tys. zł rocznie. Pozwolił też na wypłacanie części oszczędności jeszcze przed przejściem na emeryturę. Zdaniem ekspertów to jednak za mało.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24