Ministrowie rolnictwa "27" zgodzili się na reformę rynku wina w UE. Dla Polski najważniejsze jest utrzymanie możliwości stosowania nazwy handlowej "wina owocowego" dla napojów niegronowych.
Popularne "wina owocowe" nie znikną ze sprzedaży. - Będziemy mogli nasze wina owocowe produkować i tak je oznaczać - powiedział jeszcze we wtorek polski minister rolnictwa Marek Sawicki.
Produkcja win owocowych była zagrożona, kiedy kilka miesięcy temu Komisja Europejska uznała, że jeśli wino - to tylko z winogron. Ale pod wpływem presji Polski, Niemiec i krajów skandynawskich Bruksela wycofała się ze swej propozycji i zgodziła się na produkcję wina owocowego z jabłek, porzeczek czy wiśni.
Dziś, po trzech dniach negocjacji, potwierdzili to ministrowie 27 krajów i uzgodnili także radykalną reformę unijnego rynku wina.
Ma ona pomóc w modernizacji sektora wina w UE, cierpiącemu z powodu konkurencji z tzw. Nowego Świata (Australia, Ameryka Południowa, USA, RPA).
Reforma przewiduje wykarczowanie - w ciągu trzech lat - 175 tys. hektarów, z 3,6 mln hektarów winorośli w UE, za co właściciele winnic dostaną wsparcie finansowe oraz liberalizację praw do uprawy winorośli najpóźniej za 10 lat.
Konieczność karczowania winnic KE tłumaczy nadprodukcją w UE hojnie subsydiowanego z unijnego budżetu wina. UE wydaje każdego roku około 0,5 mld euro na pozbywanie się nadwyżek wina, na które nie ma zbytu. To ponad jedna trzecia z całej wynoszącej 1,3 mld euro rocznej puli na unijne wsparcie sektora winnego.
Ponadto reforma przewiduje liberalizację od 2015 r. regulowanych obecnie w sposób bardzo restrykcyjny praw do uprawy winorośli (lub nie później niż za 10 lat w przypadku niektórych krajów jak Francja).
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24