Chiński premier Wen Jiabao oświadczył, że mimo globalnego kryzysu gospodarczego jego kraj może osiągnąć wzrost PKB na poziomie 8 proc. Ekonomiści są sceptyczni, ale przyznają, że w Chinach plan stymulacji gospodarki wydaje się działać.
- Stoimy w obliczu bezprecedensowych trudności i wyzwań. Mimo to będziemy w stanie osiągnąć ten cel (ośmioprocentowy wzrost) - zapowiedział Wen Jiabao otwierając doroczną sesję parlamentu - Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych. - Trzeba podkreślić, że prognozując wzrost PKB na poziomie 8 procent, wzięliśmy pod uwagę zarówno nasze potrzeby, jak i zdolność podtrzymania rozwoju w kraju - dodał.
Tymczasem ekonomiści z sektora prywatnego przewidują, że w 2009 roku wzrost PKB sięgnie 5,6 proc. i będzie najniższy od prawie 20 lat.
Bez bodźców
Wen obiecał ponadto "dramatyczny wzrost" wydatków w celu przeciwdziałania skutkom globalnego spowolnienia gospodarczego. Nie wspomniał jednak o oczekiwanym przez rynki programie ożywienia gospodarki na kwotę 4 bilionów juanów (586 miliardów dolarów).
Premier poinformował, że deficyt budżetowy Chin wyniesie w tym roku 950 miliardów juanów, czyli prawie 3 proc. PKB. Dla porównania deficyt w Stanach Zjednoczonych ma w tym roku wynieść 12,3 proc. PKB.
Wzrost albo zamieszki
W swoim przemówieniu Wen zapowiedział, że rząd będzie starał się zapobiegać groźbom niepokojów społecznych, które mogą wybuchnąć gdy robotnicy i rolnicy stracą pracę i zmierzą się z obniżką przychodów. Władze szacują, że już ok. 20 milionów migrujących pracowników straciło zatrudnienie w związku z zamykaniem fabryk zależnych od eksportu i załamaniem w sektorze budowlanym.
Wielu analityków twierdzi, że sytuacja nie poprawi się, dopóki nie stanie się tak na dwóch kluczowych dla Chin rynkach - w Europie i Stanach Zjednoczonych.
Źródło: PAP