"Ile warte są miliardy dolarów, jeśli nie mogą zapewnić prezydentury?" - pyta magazyn "Forbes", prezentując listę najbogatszych polityków świata 2012 roku. Prawda jest taka, że miliarder często zostaje politykiem. Najbardziej znani bogacze u władzy? Zwycięzca rankingu - burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg i Silvio Berlusconi, były premier Włoch, który zajął 4. miejsce.
Wśród najbogatszych miliarderów na świecie, 425 to Amerykanie. Pięciu już ubiegało się w USA o urząd. Tylko jednemu z nich udało się wygrać wybory - najbogatszemu wśród nich, Michaelowi Bloombergowi, którego majątek liczony jest na 22 mld. dolarów. Biznesmen od 10 lat jest burmistrzem Nowego Jorku.
Ale np. Henry Ross Perot (5. miejsce w rankingu) nie może powiedzieć, że fortuna pomogła mu w politycznej karierze, choć dwa razy startował w wyborach prezydenckich. Mimo iż w 1992 roku wydał na swoją kampanię 60 mln dolarów zdobył zaledwie 19 procent głosów. Cztery lata później było jeszcze gorzej - głosowało na niego 8 proc.
Sukcesem nie może się też pochwalić szef Hewlett-Packard, Meg Whitman, jedyna kobieta na liście "Forbesa" (14. pozycja). Bez skutku kandydowała na stanowisko gubernatora Kalifornii w 2010 roku.
Masz miliardy, masz władzę
Więcej politycznych zwycięzców jest w innych krajach na świecie. Nażib Mikati, założyciel koncernu telekomunikacyjnego Mikati, którego majątek to 3 mld dolarów, dwukrotnie wygrał walkę o stanowisko premiera Libanu i wciąż urzęduje. Jego konkurent, Saad Hariri (1,7 mld dolarów) był szefem rządu w Libanie w latach 2009-2011.
A Włoch, Silvio Berlusconi cieszył się zwycięstwem aż trzykrotnie - ostatni raz urzędował jako premier swojego kraju do 2011 roku i choć pod wpływem zarzutów o korupcję, oszustw podatkowych i skandalu seksualnego podał się do dymisji, zapowiada, że jeszcze wróci do władzy. "Forbes" z majątkiem 5,9 mld dolarów umieścił go na 4. miejscu.
Skuteczny był także Sebastian Pinera, urzędujący prezydent Chile, a wcześniej senator. Jako współwłaściciel linii lotniczych i kanałów telewizyjnych dorobił się 2,4 mld dol. i dwa lata temu wygrał najważniejsze w swoim kraju wybory. Ma jednak małe szanse na reelekcję - jego poparcie spadło do 23 procent. To najniższy wynik od czasu prezydenta Pinocheta.
"Nowy Berlusconi" w Gruzji?
Okazuje się, że wśród wybranej przez magazyn najbogatszej 15-tki, największe polityczne ambicje mają w Rosji i byłych krajach Związku Radzieckiego. Drugi na liście - Michaił Prochorow, rosyjski miliarder i biznesmen, właściciel amerykańskiej drużyny koszykarskiej New Jersey Nets i spółki Onexim - chciał zostać prezydentem Rosji, ale zdobył tylko 8 proc. głosów i przegrał z Władimirem Putinem.
Andriej Gurjew, szósty w rankingu, kontroluje jednego z największych rosyjskich producentów nawozów Fosagro, cieszy się majątkiem w wysokości 3,5 mld dolarów i władzą senatora już od 11 lat. Uchodzi za jednego z najpotężniejszych polityków w ojczyźnie. Senatorem jest także rosyjski bankier, Dmitrij Ananiew (11. miejsce), który tę funkcję łączy z szefowaniem Komisji ds. Rynków Finansowych i Obrotu Pieniężnego.
Zaś w Gruzji "Forbes" znalazł "Nowego Berlusconiego" - to finansista Bidzina Iwaniszwili (3. miejsce). Jego majątek w wysokości 6,4 mld dolarów jest równy połowie PKB Gruzji. Gdy kilka lat temu odwiedził wieś Chorvile, gdzie urodził się w 1954 roku w wielodzietnej rodzinie hutnika, zauważył, że wielu mieszkańców nie stać na instalację elektryczną i siedzą po ciemku. Wyjął więc kilka milionów dolarów i tę instalację im założył. Od tamtej pory funduje stypendia dla zdolnej młodzieży, finansuje biblioteki, szkolenia, a Chorvile uczynił najbogatszą wioską w rejonie Kaukazu.
Od stycznia Iwaniszwili nie ukrywa, że ma apetyt na Pałac Prezydencki w Tbilisi. Jego legenda sprawia, że staje się on powoli ludowym bohaterem i największym konkurentem urzędującego prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwilego. Jesienią okaże się, czy go pokona.
am//kdj
Najbogatsi politycy na świecie 2012 roku, według "Forbesa":
Źródło: "Forbes", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe