Środa na Wall Street przyniosła uspokojenie po zmianach z poprzednich sesji, jakimi amerykańskie indeksy zareagowały na kryzys na Ukrainie. W centrum uwagi rynku znalazł się raport ADP z rynku pracy oraz odczyt indeksu ISM w amerykańskim sektorze usług.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 0,22 proc., do 16.360,18 pkt; S&P 500 zniżkował o 0,01 proc. i wyniósł 1.873,81 pkt. Z kolei Nasdaq Comp. wzrósł o 0,14 proc., do 4.357,97 pkt.
Nieco słabiej niż zakładano
Wskaźnik aktywności w usługach w USA spadł w lutym i wyniósł 51,6 pkt. Analitycy spodziewali się indeksu na poziomie 53,5 pkt. W styczniu wskaźnik aktywności w usługach w USA wyniósł 54,0 pkt. Z kolei z raportu firmy ADP Employer Services wynika, że w firmach w USA przybyło w lutym 139 tys. miejsc pracy. Analitycy spodziewali się, że w amerykańskiej gospodarce w lutym przybędzie 155 tys. miejsc pracy.
W USA zanotowano wzrost indeksu wniosków o kredyt hipoteczny MBA. Indeks zwyżkował w tygodniu zakończonym 28 lutego o 9,4 proc., po uwzględnieniu czynników sezonowych. Tydzień wcześniej wskaźnik spadł o 8,5 proc. - Moim zdaniem inwestorzy są gotowi zaakceptować słabsze dane ze względu na pogodę. Bardzo trudno jest dokładnie stwierdzić, w jak dużym stopniu czynnik pogodowy miał wpływ na dane - ocenił Mark Luschini, główny analityk Janney Montgomery Scott.
- Jest zrozumiałe, że po silnych wzrostach z wczoraj dziś widzimy uspokojenie. Napięcie związane z Ukrainą zmniejszyło się, nie oznacza to jednak, że kryzys się zakończył. Sytuacja na Ukrainie wciąż ma negatywny wpływ na rynek - dodał Luschini.
Ukraina pod nadzorem
W centrum uwagi rynków pozostaje sytuacja na Ukrainie. Komisja Europejska przyjęła w środę pakiet wsparcia dla tego państwa, który może mieć wartość co najmniej 11 mld euro i dotyczyć kilku najbliższych lat. Proponowany pakiet będzie tematem obrad zwołanego na czwartek nadzwyczajnego szczytu UE w Brukseli i spotkania przywódców z premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem.
Gwałtowna reakcja rynków na kryzys na Ukrainie wymusiła na prezydencie Rosji Władimirze Putinie bardziej koncyliacyjną postawę – ocenił Hans Olsen, główny analityk inwestycyjny ds. Ameryki w Barclays.
- Wciąż jeszcze jesteśmy we wczesnej fazie tego konfliktu, wciąż jeszcze nie wiemy, na jakim etapie zatrzyma się Putin. Myślę, że jest jeszcze trochę za wcześnie, aby mówić, że najgorsze jest już za nami (...). Putin prowadzi konflikt w stylu znanym z XIX wieku, rynki zareagowały jednak w stylu XXI wieku i to w pewnym sensie zmusiło Putina do rozmów - powiedział Olsen w CNBC.
W poniedziałek, w reakcji na zajęcie Krymu przez Rosję, rosyjski rynek akcji stracił blisko 12 proc. Z rosyjskiej giełdy tego dnia wyparowało 58,4 mld USD. To więcej niż 51 mld USD, które Rosja wydała na przygotowania do zimowej olimpiady w Soczi. We wtorek po nieco łagodniejszej wypowiedzi rosyjskiego prezydenta, który oświadczył, że jego kraj nie będzie na razie wysyłał dalszych żołnierzy na Ukrainę, indeks Micex zanotował ponad 5-procentowe odbicie. W środę Micex stracił 0,4 proc.
Ze spółek notowanych na Wall Street w środę zyskiwały akcje m.in. holdingu przemysłowego Honeywell. Spółka poinformowała, że zmierza wydać 10 mld USD na przejęcia w kolejnych pięciu latach. Zyskiwała również firma Smith & Wesson po tym, jak producent broni poinformował o podniesieniu prognoz finansowych.
Autor: mn//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24