Mniej niż 250 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych - tyle, według zapewnień Julii Tymoszenko, Ukraina zapłaci w przyszłym roku za rosyjski gaz. Jeśli wierzyć zapewnieniom Rosjan i Ukraińców, tylko godziny dzielą Europę od wznowienia dostaw surowca.
Pod porozumieniem podpisy złożyli prezesi rosyjskiego Gazpromu i ukraińskiego Naftohazu - Aleksiej Miller i Ołeh Dubyna. Świadkami jej zawarci abyli zaś szefowie rządów obu krajów Julia Tymoszenko i Władimir Putin.
Polecenia wydane
Zaraz po podpisaniu dokumentu, Putin stwierdził, że "gaz popłynie w najbliższej przyszłości", a umowa została podpisana na 10 lat i wyeliminowano w niej pośredników - RosUkrEnergo, który dotychczas kupował gaz od Gazpromu i sprzedawał Naftohazowi.
- Gazprom otrzymał polecenie pełnego wznowienia dostaw gazu do Europy - poinformował po podpisaniu dokumentów Putin. Tymoszenko zapewniła z kolei, że rosyjski gaz popłynie przez terytorium Ukrainy do odbiorców europejskich, gdy tylko zostanie wtłoczony do ukraińskiego systemu przesyłowego.
Przy okazji Putin wyraził "współczucie europejskim odbiorcom, który stali się mimowolnymi zakładnikami sytuacji kryzysowej, powstałej nie z winy strony rosyjskiej".
Dogadali się w sobotę
Porozumienie dotyczące dostaw gazu z Rosji dla Ukrainy i tranzytu tego paliwa do Europy zastało zawarte w nocy z soboty na niedzielę. Putini i Tymoszenko porozumieli się wtedy nie tylko w sprawie ceny rosyjskiego gazu dla Ukrainy, a także opłaty za jego tranzytu przez ukraińskie terytorium.
Po podpisaniu umowy Tymoszenko powiedziała, że Ukraińcy będą płacić za 1 tys. m3 mniej niż 250 dolarów. W pierwszym kwartale 2009 roku cena gazu "będzie dla Ukrainy trochę wyższa, a w trzecim-czwartym kwartale - radykalnie niższa. Jednak średnio w ciągu roku cena będzie normalna". Tymoszenko dodała, że dla ukraińskich odbiorców "będzie wyznaczona średnia cena na rok".
Na razie mniej, potem więcej
Tymoszenko podkreśliła również, że "Ukraina będzie miała rok na przejście na cenę rynkową, przy czym w 2010 cena gazu będzie niższa, co pozwoli przetrwać ten okres bezboleśnie". W tym roku Ukraińcy mają płacić jednak za gaz cenę rynkową pomniejszoną o 20 procent.
Pozwoli to zaoszczędzić Kijowowi 5 mld dolarów, podkreśliła premier, co z kolei pozwoli na modernizację sieci przesyłu gazu.
Na samym początku konfliktu Gazprom żądał 250 dolarów za 1 tys. m3 gazu. Potem cena stopniowo rosła, aż w pewnym momencie żądania Rosjan sięgnęły "rynkowego" poziomu 450 dolarów. Wbrew doniesieniom prasowym z soboty, wzrośnie cena za tranzyt, poinformowała Tymoszenko. Z 1,6 USD za przesłanie 1000 m3 gazu na odległość 100 km ma wzrosnąć do 1,7 dolara.
Premier broni Ukrainy
Po spotkaniu z Putinem Tymoszenko broniła też racji swojego kraju w mijającym kryzysie. Przypomniała, że według ocen europejskich ekspertów sprawdzających systemy przesyłowe "Ukraina od 1 stycznia 2009 roku nie pobrała nielegalnie ani jednego metra sześciennego rosyjskiego gazu i nie przeszkadzała w tranzycie gazu do Europy".
- Ukraina w dalszym ciągu będzie uczciwym państwem tranzytowym dla rosyjskiego gazu - dodała premier zapewniając, że przed odlotem do Moskwy spotkała się z prezydentem Wiktorem Juszczenką i poinformowała go, na jakich zasadach opierają się porozumienia gazowe z Rosją i że te porozumienia są dla Kijowa bardzo korzystne.
Człowiek prezydenta krytykuje
Jednak Tymoszenko od razu po podpisaniu porozumienia zaatakował przedstawiciel prezydenta ds. bezpieczeństwa energetycznego Bohdan Sokołowski. - Dajemy Rosji ponad 60 proc. rabatu na tranzyt, bo w Europie te opłaty przekraczają 4 dol. za tysiąc m sześc. na 100 km, subwencjonujemy więc Gazprom - oświadczył Sokołowski.
Uznał również, że cena wynegocjowana w Moskwie w dalszym ciagu jest za wysoka. Według Sokołowskiego, uczciwa cena za gaz rosyjski dla Ukrainy nie powinna przekraczać 199 dol., a opłata za tranzyt powinna wzrosnąć do 3,2 dol.
Gaz za 36 godzin?
Po podpisaniu dokumentów w poniedziałek Komisja Europejska poinformowała, że "teraz potrzebuje wyraźnego wskazania terminu, kiedy gaz popłynie". W czasie kryzysu Gazprom wielokrotnie podkreślał, że błękitne paliwo może dotrzeć z rosyjskich przepompowni do krajów UE dopiero w ciągu 36 godzin.
- Nasi obserwatorzy sprawdzą, czy gaz rzeczywiście zacznie z powrotem płynąć - stwierdziła Komisja Europejska.
W wyniku sporu między Rosją a Ukrainą Unia Europejska od 7 stycznia nie otrzymuje rosyjskiego surowca transportowanego przez ukraińskie terytorium.
Źródło: PAP