Protest celników przybiera na sile. Związek Zawodowy Służby Celnej wzywa wszystkich celników o wzięcie w piątek 25 stycznia urlopu na żądanie. Niedrożne granice powodują rozgoryczenie przewoźników. Resort finansów apeluje, aby dokonywali odpraw celnych wewnątrz kraju.
Wiceminister finansów Jacek Dominik wyraził nadzieję, że w ciągu kilku dni uda się poprawić sytuację na wschodniej granicy. Poradził kierowcom, aby do tego czasu odprawiali się w urzędach celnych wewnątrz kraju. - Pozwoli to kilkakrotne skrócić procedury - wyjaśnił Dominik. Gdy kierowca dokonuje odprawy w urzędzie celnym wewnątrz kraju, dostaje dokumenty do ostatecznej odprawy. Zdaniem Dominika, w tej sytuacji ostateczna odprawa na granicy zostaje skrócona z kilkudziesięciu do kilku minut.
Minister zaapelował do kierowców stojących w kolejce przed granicą, aby zawrócili i skierowali się do oddziałów celnych oddalonych od granicy. Jak poinformował, adresy oddziałów celnych można uzyskać od policji.
Blokada odroczona Rozgoryczeni transportowcy wcześniej zapowiadali na piątek blokadę stolicy. Jednak z uwagi na ogłoszenie żałoby narodowej, przełożą protest. - Jutro zbierzemy się i podejmiemy decyzję o innym terminie protestu - powiedział w czwartek przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Bolesław Milewski. Przewoźnicy zapowiadali zablokowanie Warszawy i głównych szlaków komunikacyjnych w kierunku wschodnim, jeśli nie zostaną podjęte kroki zmierzające do udrożnienia przejść granicznych na wschodniej granicy.
A tam odprawy celne wstrzymano z powodu protestu celników. Na dwóch podkarpackich przejściach granicznych z Ukrainą: w Korczowej i Medyce po prostu brakuje celników. W Korczowej do pracy przyszedł tylko kierownik zmiany, a w Medyce jest tylko trzech funkcjonariuszy. W normalnych warunkach na tych przejściach jest około 20 celników na zmianie. Pozostali wzięli urlopy na żądanie lub są na zwolnieniach lekarskich. Z powodu braku kadry nie można też przesunąć funkcjonariuszy z innych punktów.
Celnicy nie przyszli do pracy Nie stawili się także funkcjonariusze obsługujący port lotniczy w Jasionce koło Rzeszowa. Podobna sytuacja ma miejsce również w województwie pomorskim. W niektórych placówkach liczba pracujących celników została "poważnie ograniczona". - To jest oddolna inicjatywa ludzi sfrustrowanych i zmęczonych sytuacją w służbie celnej, pracujących na kilku etatach, aby pokryć braki kadrowe spowodowane odchodzeniem ludzi ze służby. Sytuacja i nasze postulaty są już znane od dawna, jednak spotkaliśmy się z ignorancją ze strony władz w Warszawie – powiedział wiceprzewodniczący Zrzeszenia Związków Zawodowych Służby Celnej RP Jarosław Łukowicz.
Solidaryzując się z kolegami pracującymi na granicy wschodniej do pracy nie przyszli celnicy w Kielcach i Starachowicach (Świętokrzyskie). Większość funkcjonariuszy wzięło urlopy na żądanie lub są na zwolnieniach lekarskich. Na piątek celnicy planują ogólnokrajowy protest.
Podwyżki i lepsze warunki pracy Celnicy domagają się podwyżek. Urlopy na żądanie i zwolnienia lekarskie to jedyna możliwość, jaką mają, żeby pokazać swój sprzeciw. Prawo zabrania im bowiem strajkowania. Według informacji związków zawodowych celników, początkujący celnik zarabia 1,2 tys. zł netto i przez 3 lata, w czasie trwania służby przygotowawczej, nie może liczyć na podwyżkę. Pensja zasadnicza wynosi średnio 1,7-2 tys. zł netto. Funkcjonariusze nie tylko domagają się podwyżek, ale chcą także poprawy warunków pracy. Protestujący skarżą się m. in. na brak odpowiedniej ochrony prawnej, systemu motywacyjnego, małe możliwości awansu i duże obciążenie psychiczne, związane z pracą.
Dorohusk - 32 godziny, Hrebenne - 35 Z powodu protestu celników sytuacja na granicy wschodniej zaostrza się. Kierowcy TIR-ów czekają tam po kilkadziesiąt godzin na odprawę w kilometrowych kolejkach. Około 600 ciężarówek stało rano w kolejce do przejścia granicznego z Ukrainą Dorohusku, a ok. 350 TIR-ów – do przejścia w Hrebennem na Lubelszczyźnie. Na odprawę kierowcy muszą czekać prawie półtorej doby. - Kolejka TIR-ów do przejścia w Dorohusku ma około 15 km, a czas oczekiwania na wyjazd z Polski wynosi tam ok. 32 godzin - powiedziała rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej Marzena Siemieniuk. Przed drugim na Lubelszczyźnie przejściem granicznym dla ciężarówek z Ukrainą - w Hrebennem - kolejka ma ok. 6 km, a czas oczekiwania wynosi 35 godzin. Samochody osobowe muszą tam czekać na wyjazd z Polski 14 godzin. W nocy kierowcy TIR-ów przez dwie godziny blokowali to przejście domagając się przyspieszenia tempa odpraw.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24