785 zł za megawatogodzinę (MWh) maksymalnie zapłacą za energię szpitale do końca 2023 roku – wynika z projektu o ograniczeniu wysokości cen energii elektrycznej dla podmiotów wrażliwych. Tyle że to dwa razy tyle, ile dziś płaci wiele z nich. Szefowie placówek mają nadzieję, że spółki energetyczne nie będą żądać maksymalnej kwoty. – Kontrakt z NFZ na przyszły rok ma być wyższy tylko o 4,7 procent. Nie będę miał z czego pokryć 100-procentowego wzrostu cen za energię – mówi jeden z nich. Inny cieszy się, że stawka zaproponowana przez rząd jest o ponad 1,7 tys. złotych mniejsza niż proponowana przez dostawców energii jeszcze w sierpniu.
Do końca 2023 roku szpitale będą płacić stałą cenę za prąd – maksymalnie 785 zł za MWh – wynika z założeń projektu ustawy o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparcie niektórych odbiorców w 2023 roku. We wtorek 11 października projekt trafił do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.
Jak czytamy, placówki ochrony zdrowia, jako podmioty użyteczności publicznej, należą do grup odbiorców wrażliwych na wahania cen energii elektrycznej, a obowiązek stosowania w rozliczeniach z odbiorcami uprawnionymi cen nie wyższych niż cena maksymalna ma obowiązywać od 1 grudnia 2022 roku do 31 grudnia 2023 roku.
Dwa razy tyle, co dziś
- To dwukrotność tego, co płacę dziś – mówi Leszek Kliś, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie, w którym znajduje się jedyny w stolicy oddział intensywnej opieki medycznej (OIOM) dla noworodków. – Umowa z eON, ważna do końca lutego 2023 roku, opiewa na połowę tej kwoty i mam nadzieję, że nie wzrośnie zbyt drastycznie. 785 zł za MWh to 100 procentowy wzrost kosztów energii elektrycznej, która obecnie stanowi 7 procent budżetu szpitala. Co prawda po 1 stycznia wzrośnie najprawdopodobniej współczynnik wartości procedur leczniczych, ale na pewno nie na tyle, by zrównoważyć wzrost cen energii – mówi dyrektor Kliś. I przyznaje, że obecna cena nie jest wygórowana w porównaniu z tym, co płacą inne szpitale w stolicy. Na terenie jego szpitala eON ma dwa transformatory, w tym jeden kluczowy dla całej dzielnicy – Powiśla. Miał argument przetargowy.
Dla Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie maksymalna cena za MWh to wzrost o 86 procent – z 420 zł. – Ale i tak się cieszymy, że została ustalona, bo ostatnio nie mogliśmy podpisać umowy na energię elektryczną. Jesteśmy w grupie zakupowej z innymi instytucjami podległymi miastu. Do przetargu, który rozpisało na dostawę energii elektrycznej, nie przystąpiła ani jedna firma. Przyszło tylko jedno zapytanie ofertowe, a raczej uwaga spółki państwowej (chodzi o Energę - przyp. red.), że jeżeli z grupy zakupowej zostanie wykreślony szpital, to umowę podpisze. Dostaliśmy informację, że jesteśmy niewiarygodni – mówi Wojciech Konieczny, dyrektor szpitala i senator PPS. Spółka nie odpowiedziała, dlaczego uważa szpital za niewiarygodny. - W 2016 roku spóźniliśmy się z płatnością za energię około 20 dni. To nasza jedyna niewiarygodność. Być może spółka popełniła błąd i chcąc się wytłumaczyć, wymyśliła takie wytłumaczenie. A być może to złośliwość - miasto jest zarządzane przez Lewicę – zauważa Wojciech Konieczny.
W sierpniu było ponad 3 tysiące
Jednak ustalenie maksymalnej ceny prądu dla szpitali jest, jego zdaniem, dobrą wiadomością. – Być może teraz spółka skarbu państwa nie będzie mogła odmówić podpisania z nami umowy – mówi senator Konieczny, z wykształcenia lekarz, który zarządza szpitalem na 500 łóżek.
Zdaniem profesora Jarosława J. Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali, część zarządzających placówkami propozycję rządu przyjęła z dużą ulgą. – Tegoroczne propozycje dostawców energii były od 2 do 4 razy wyższe niż w roku ubiegłym. W przypadku niektórych szpitali maksymalna stawka zaproponowana przez rząd będzie w stosunku do tego dużą obniżką – wyjaśnia profesor Fedorowski.
Rzeczywiście - grupa zakupowa złożona z trzech mazowieckich szpitali marszałkowskich: Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym, Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie i Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku - w sierpniu otrzymała ofertę na 3,5 tys. zł za MWh. Wybrała najtańszą zaproponowaną przez oferentów - na blisko 2 tys. zł za MWh. - Ale ostatecznie nie doszło do podpisania umowy, bo w dniu jej podpisania cena megawatogodziny na giełdzie wynosiła 2450 zł, a więc o 550 zł drożej - mówi Marek Pszonka, członek zarządu Mazowieckiej Agencji Energetycznej.
Lepsza podwyżka niż brak prądu
Część placówek rozstrzygnęła już jednak przetargi na kolejny rok. Nierzadko na kwotę dużo wyższą niż przewiduje projekt rządowy. - Słyszałem o podwyżkach o 400 procent. Teraz trzeba anulować te przetargi. Z perspektywy prawa zamówień publicznych, ważnego prawa, nie należy tych przetargów unieważniać. Te spółki mogłyby się na to nie zgodzić, ale ponieważ są spółkami skarbu państwa, zapewne się na to zgodzą – mówi senator Wojciech Konieczny.
I przyznaje, że choć maksymalna cena za MWh zaproponowana przez rząd jest prawie dwukrotnie wyższa niż kwota, którą jego szpital płaci obecnie, ministerialny projekt jest krokiem w dobrą stronę.
Dyrektor stołecznego szpitala im. prof. Orłowskiego Leszek Kliś też uważa, że to lepsze niż niepodpisanie umowy czy widmo przerw w dostawach energii. - Jeszcze latem ostrzegano nas, że mogą wystąpić black-outy, czyli przerwy w dostawie energii. Elektrownie mają zapas paliwa tylko na 53 dni, a nie wiadomo, co będzie później. Dlatego zrobiłem przegląd dwóch agregatów i zabezpieczyłem 10 tysięcy litrów paliwa do nich. W przypadku black-outu dostarczą prądu do ratowania życia na blokach operacyjnych i na OIOM-ach, dla dorosłych i noworodkowym - mówi Leszek Kliś.
Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Mazowieckiego i burmistrz warszawskiej Woli, uważa jednak, że nie ma się z czego cieszyć: - To nadal kwota nie do udźwignięcia przez szpitale. Wciąż będą się zadłużać, ale padną trzy miesiące później. Dokładnie wtedy, gdy samorządy, które jako właściciele szpitali pokrywają ich straty, będą w stanie pożyczać im pieniądze, żerować kredyty na zakup najbardziej niezbędnych rzeczy i pokrywać ujemne wyniki finansowe. Taka sytuacja mogła mieć miejsce w bieżącym roku, kiedy samorządy jakoś jeszcze funkcjonowały. Ale nie w 2023. Przypominam, że na Polskim Ładzie straciły głównie duże miasta, które mają najwięcej szpitali - Warszawa ma ich 10, Poznań i Kraków po kilka. Zamrożenie kwoty za energię na poziomie proponowanym przez rząd to nie jest zatrzymanie statku przed górą lodową, a utrzymanie zanurzenia - mówi Krzysztof Strzałkowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24