Nowe prawo pozwoli rządowi wpływać ma decyzje podejmowane przez spółki lotnicze - pisze "Rzeczpospolita". To może zniechęcić firmy z zagranicy do inwestowania w polskie lotniska.
Dzięki zmianom w prawie minister transportu będzie się mógł sprzeciwić niektórym decyzjom spółek zarządzających portami lotniczymi. Polskie lotniska potrzebują zagranicznych inwestorów, bo brakuje im pieniędzy na współfinansowanie unijnych inwestycji. Ale proponowane ograniczenia mają dotyczyć zarówno firm polskich, jak i tych z kapitałem zagranicznym.
Obecnie to prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego może zakazać przejęcia udziałów w spółce zarządzającej portem lotniczym. Taka sytuacja zdarzyła się tylko raz. - W zeszłym miesiącu prezes ULC sprzeciwił się objęciu 60 proc. udziałów w spółce zarządzającej lotniskiem w Szymanach przez firmę European Business Partners - wyjaśnia Katarzyna Krasnodębska, rzecznik urzędu. Powodem były stwierdzone przez urząd nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki.
Dlaczego rząd chce kontroli nad lotniskami? Większość z nich ma strategiczne znaczenie z punktu widzenia obronności kraju, bo wciąż współużytkuje je wojsko. Rząd uspokaja. - Sprzeciw dotyczyć będzie m.in. uchwał w sprawie rozwiązania spółki, przeniesienia jej siedziby za granicę czy sprzedaży części spółki - mówi Teresa Jakutowicz, rzecznik ministra transportu.
Ograniczenia, które chce wprowadzić rząd, nie stoją w sprzeczności z unijnym prawem. - Unia Europejska daje swobodę krajom członkowskim, jeśli chodzi o strukturę udziałowców lotnisk znajdujących się na ich terytorium - mówi dziennikowi Janusz Piechociński, były przewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24