Na koniec roku za euro zapłacimy 4,70 zł - przekonywali niedawno analitycy Deutsche Banku. Teraz od tych samych analityków dowiadujemy się, że euro będzie kosztować... 3,90 zł. Skąd te rozbieżności? - Gdyby analitycy się nie mylili, to nie pracowaliby tam, gdzie pracują, tylko próbowaliby sami zarabiać na rynkach - tłumaczy kolegów Bartosz Pawłowski z BNP Paribas.
Kursowa huśtawka, którą rozbujali analitycy Deutsche Banku, jest tym dziwniejsza, że jeszcze inne prognozy dla złotego ma... polski odział tego banku. - Na koniec roku złoty w stosunku do euro powinien kosztować 4,30 zł - przekonuje główny ekonomista DB w naszym kraju, Arkadiusz Krześnik. Cóż... Może wyciągnął średnią z dwóch poprzednich prognoz swojego banku.
"Można wyłączyć kamerę?"
Na pytanie, czy te rozbieżności powodują, że bank nie zostanie posądzony o brak rzetelności, reporter TVN CNBC Biznes usłyszał tylko: - Przepraszam, możemy wyłączyć kamerę? Autorzy analiz z centrali Detsche Banku też nie chcieli mówić do mikrofonu.
Odpowiedzi trzeba szukać za granicą. Gillian Edgeworth z DB w Londynie w wypowiedzi dla Bloomberga tłumaczyła, że pozytywnie na sytuację złotego wpłynęło ogłoszone przez polski rząd plany zasypywania dziury budżetowej pieniędzmi z prywatyzacji.
TVN CNBC Biznes zapytała w Komisji Nadzoru Finansowego, czy przyjrzy się sprawie Deutsche Banku. Niestety - w przypadku rynku walutowego, który jest nieregulowany - żadnych interwencji być nie może. - Jeśli prognozy danej instytucji finansowej są nierzetelne - oparte na fałszywych założeniach - to inwestorzy mogą taką prognozę po prostu zignorować - tłumaczy Łukasz Dajnowicz z KNF.
Od sasa do lasa
O tym jak rozbieżne prognozy dla polskiej waluty mają różne instytucje finansowe, można się przekonać patrząc na tabelę, zestawianą przez agencję Reutera. Na przykład węgierski bank Questor prognozuje, że euro będzie kosztować na koniec roku 4,50 zł. Na drugim biegunie są na przykład Nordea i Commerzbank, które wskazują poziom 3,90 zł.
Dlatego w przypadku walut zawsze warto zachować ostrożność. Przecież jeszcze w ubiegłe wakacje, gdy za jedno euro wszyscy płacili ok. 3,20 zł, rynek prognozował dalsze umocnienie się naszej waluty. Co stało się w kolejnych miesiącach lepiej nie przypominać...
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes, fot. sxc.hu