Zgodnie ze strategią rynkową lody amerykańskiej spółki Häagen-Dazs sprzedawane są po cenach, jakich w Polsce do tej pory nikt za słodycze nie ośmielił się zażądać - pisze "Gazeta Wyborcza". Ale chyba w końcu zapłaci, bo spółka wchodzi na polski rynek.
Porcja lodów Häagen-Dazs w przeliczeniu na złotówki kosztuje kilkadziesiąt złotych, czyli kilka razy więcej, niż wynosi średnia rynkowa za podobny produkt. Do tej pory to właśnie cena była barierą, która powodowała, że lodów tej firmy oficjalnie w Polsce nie było. W naszym regionie zdecydowała się jedynie na wejście do Czech.
Walka o nadwiślańskie podniebienia
Pierwsza lodziarnia o nazwie Häagen Dazs Shop pojawi się w warszawskiej Galerii Mokotów. Kolejna przy Rynku Głównym w Krakowie. Produkty mają być dostępne także w sklepach delikatesowych. - Prowadzimy rozmowy w tej sprawie - przyznaje Błażej Patryn z sieci supermarketów Piotr i Paweł.
Tomasz Jesionek, szef i właściciel firmy Salesmen, która ma reprezentować Häagen Dazs w Polsce, potwierdził informacje o wejściu Häagen-Dazs, ale nie chciał rozmawiać o szczegółach. - Jestem w trakcie negocjacji lokalizacji, więc wolałbym porozmawiać o tym za kilka tygodni, gdy produkt już będzie na rynku - powiedział.
Według "Media i Marketing Polska" firma chciałaby sprzedawać lody w Polsce w 30-50 punktach, a docelowo w 150 "najbardziej prestiżowych miejscach". Pierwsza lodziarnia Häagen-Dazs została otwarta na nowojorskim Bronksie w 1961 roku. Założycielami firmy byli Reuben i Rose Mattus. Małżeństwo miało polskie korzenie. Ich rodzice byli polskimi Żydami. Lody są dziś sprzedawane w 50 krajach świata. Häagen-Dazs to kolejna duża amerykańska marka, której wprowadzenie na polski rynek ogłoszono w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Poprzednie to m.in. Starbucks oraz Burger King.
Źródło: Gazeta Wyborcza