Amerykański finansista Bernard Madoff został skazany przez sąd na 150 lat więzienia. Czy jednak wyłącznie on jest winien największego oszustwa w historii? Zdaniem ekspertów, Madoff nie mógł działać samodzielnie. - Nie posunąłby się tak daleko w swych finansowych malwersacjach, gdyby nie korzystał z pomocy innych - twierdzi redaktor międzynarodowego działu "Financial Timesa" Quentin Peel.
- Duża liczba ludzi została oszukana przez Madoffa, ale było też wielu innych, którzy bardzo się wzbogacili na jego machinacjach i podsuwali mu klientów - uważa Peel.
Dziennikarz sądzi, że skazanie Madoffa nie zamyka dochodzenia w jego sprawie. - Na niektóre pytania nie znamy odpowiedzi. Nie wiemy, gdzie fundusz inwestycyjny Madoffa ulokował część pieniędzy i czy wbrew temu, co sam mówi o sobie, nie działał w zmowie z innymi. Nie zidentyfikowano też wszystkich posiadaczy rachunków w jego finansowej piramidzie - powiedział.
Poszkodowani przez piramidę
Według Peela skazanie Madoffa stawia na porządku dziennym trudne pytania: jak w ogóle mogło dojść do tego, że mógł on działać długie lata, utrzymując swoich klientów w niewiedzy i dlaczego jego nadużycia nie zostały wcześniej wykryte przez system nadzoru na Wall Street.
- Malwersacje Madoffa na rynku papierów wartościowych różnią się od innych oszukańczych systemów inwestowania tym, że miały o wiele większy zasięg, papierowa wartość jego piramidy sięgała 65 mld USD i działał nie na obrzeżach, lecz w samym sercu światowej finansjery - podkreślił Peel.
Za pocieszające w całej sprawie Peel uznaje to, że londyńska giełda oparła się próbie przejęcia jej przez NASDAQ (elektroniczny rynek papierów wartościowych w USA) w okresie, gdy Madoff mu szefował.
Wśród poszkodowanych przez Madoffa brytyjskich banków i instytucji finansowych wymienia się m.in. Royal Bank of Scotland, HSBC oraz fundusz inwestycyjny Bramdean kierowany przez uchodzącą do niedawna za finansową guru Nicolę Horlick.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia