Kryzys? Potrwa jeszcze nawet pięć-siedem lat. Przynajmniej według ministra finansów Jacka Rostowskiego. Jak mówi w dwóch wywiadach prasowych, nie można wykluczyć, że w Polsce będzie gorzej, niż w "czarnym scenariuszu" rządu. Ale – według ministra - Polska ma w tym czasie szansę na rozwój, choć wolniejszy.
Jak mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", rząd już w listopadzie przygotowywał się do "scenariusza pesymistycznego", ale nie było powodu, by "o tym krzyczeć". Teraz minister także widzi kłopoty na horyzoncie, ale nie chce alarmować: Powtórzył też to, o czym mówił kilka dni wcześniej w "Faktach po faktach" w TVN24, że Polsce kryzys wielkiej krzywdy nie wyrządzi. - Nie przewiduję recesji, ale jesteśmy także przygotowani na gorszy scenariusz niż te 1,7 proc. wzrostu PKB. Uważamy, że takie prawdopodobieństwo jest małe, ale nie jest tak, że nie jest możliwe - mówi z kolei Jacek Rostowski dla "Gazety Wyborczej".
Zdaniem ministra, sytuacja jest wyjątkowa, bo "mamy do czynienia z największym kryzysem światowym od lat 30.". - To jest druga po transformacji wielka próba dla Polski - zapowiada.
Rostowski nie uznaje zadłużania się na potęgę
Minister finansów powątpiewa, czy recepta na kryzys, którą wybrały liczne kraje, w tym USA, czyli zadłużanie się na potęgę, okaże się skuteczna. Zdaniem ministra nie można odpowiadać na kryzys spowodowany niefrasobliwym życiem na kredyt, zwiększaniem zadłużenia przez państwa.
- Jeśli rynki będą nadal takie nerwowe i negatywnie nastawione do tej części świata, to powiększenie deficytu jest niemożliwe. Jego wzrost poszedłby i tak na obsługę większego długu, i wtedy nie mielibyśmy wyboru: trzeba byłoby podnieść daniny. Poza tym musimy pamiętać, że zwiększanie deficytu wyssie pieniądze z rynku i spowolni akcję kredytową, a to najgorszy scenariusz dla rozwoju - tłumaczy Rostowski.
Narodziny tygrysa?
Nie wykluczone jednak, że Polska, mimo globalnego spowolnienia, będzie się rozwijać w niezłym - w porównaniu z Zachodem - tempie 3-4 proc. rocznie. Minister uważa, że to nasza szansa na podgonienie Europy. - Polska droga przez kryzys to jest ostrożna droga, budowanie rezerw i przygotowywanie się do tego, że w gospodarce światowej będzie bardzo trudno. Paradoksalnie to może być taki moment, gdy przyspieszymy doganianie Europy Zachodniej, bo tam będzie recesja, a nasza gospodarka będzie się rozwijać, choć wolniej - mówi Jacek Rostowski.
Źródło: "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza"