W 2009 r. kryzys uderzy z pełną mocą w polskich partnerów handlowych. To dla naszych firm zagrożenie, ale i okazja. Dla odchudzonych kryzysem portfeli Niemców, Anglików czy Francuzów tanie produkty z Polski mogą okazać się najlepszym rozwiązaniem - wieszczy "Puls Biznesu".
Kryzys finansowy coraz mocniej hamuje największe gospodarki świata oraz głównych partnerów handlowych Polski. Zdaniem ekonomistów, w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. Zdenek Tuma, szef banku centralnego Czech, ostrzegł, że globalna gospodarka jest w dużo gorszym stanie niż się wydaje. Potwierdzają to polscy ekonomiści.
- Prognozy dla strefy euro, która jest naszym największym partnerem handlowym (trafia tam ponad 50 proc. eksportu Polski, a import stanowi ponad 47 proc.), są z tygodnia na tydzień coraz gorsze. To odbije się na polskiej wymianie handlowej — uważa Urszula Kryńska, ekonomistka Banku Millennium.
Zdaniem Mai Goettig, głównej ekonomistki Banku BPH, w przyszłym roku polski eksport skurczy się o 8 proc. (r/r). - Spadek byłby jednak jeszcze większy, gdyby nie dwa czynniki wsparcia: taniejący złoty oraz efekt substytucji — twierdzi ekonomistka Banku BPH.
Natomias Michał Dębiński, z Polsko-Brytyjskiej Izby Handlowej uważa, że "dla zaciskających pasa Brytyjczyków alternatywą będzie import z Polski".
Oszczędzający Europejczycy mogą bowiem wybierać nasze produkty, ponieważ są tańsze od ich zachodnioeuropejskich odpowiedników. Jednak jak podkreśla Urszula Kryńska, efekt ten nie będzie dotyczył wszystkich wyrobów. Jej zdaniem szansę ma tu przede wszystkim branża spożywcza.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24