Błąd w ustawie, którą opracował resort sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry może zastopować prawie 1,5 tysiąca procesów - donosi "Puls Biznesu". W rezultacie nawet 10 tysięcy oskarżonych może uniknąć skazania wskutek przedawnienia.
Winna jest ustawa z 29 marca 2007 roku. Nowelizowała ona m.in. kodeks postępowania karnego i nakazywała przeniesienie niektórych spraw z sądów rejonowych do sądów okręgowych. Chodziło o sprawy zorganizowanych grup przestępczych i afer gospodarczych na wielką skalę. Pracownicy ministerstwa Zbigniewa Ziobry doszli do wniosku, że sędziowie z "okręgówek", jako bardziej doświadczeni, lepiej sobie z takimi sprawami poradzą, niż ich koledzy z sądów rejonowych. Miał się dzięki temu podnieść poziom orzecznictwa.
Niedokończone sprawy Niestety twórcy projektu ustawy zapomnieli o umieszczeniu w nowelizacji standardowego zapisu, że sprawy już rozpoczęte powinny być zakończone w tym samym miejscu. W konsekwencji sądy rejonowe przekazały także sprawy trwające już kilka lat i będące na finiszu. W sądach okręgowych postępowania musiałyby być wszczęte od początku.
Skomplikowana procedura Choć wiceminister w resorcie Ziobry Beata Kempa zapewnia, że sprawa w tempie rekordowym została naprawiona, jak ustalił "PB", do dziś prawie połowa spraw pozostaje wciąż w "okręgówkach". - Informacja o przekazaniu akt do sądu okręgowego i późniejsza - o ich zwrocie, musi być dostarczona wszystkim zainteresowanym: obrońcom, prokuraturze i oskarżonym. Co więcej, postanowienia o migracji akt mogą być zaskarżane. Wystarczy więc, że w sprawie, gdzie jest kilkudziesięciu oskarżonych, jeden z nich nie odbierze pisma z sądu czy złoży zażalenie i akta nie mogą wrócić do "rejonówki" - tłumaczy jeden z sędziów.
Istnieje ryzyko, że część spraw - ze względu na więcej niż półroczną przerwę pomiędzy rozprawami - będzie musiała być rozpatrywana od początku. Dla niektórych może to oznaczać przedawnienie.
Źródło: "Puls Biznesu"