Koniec z denerwującym zwyczajem nadawania reklam głośniej od reszty audycji telewizyjnych i radiowych. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wprowadzi nowe zasady pomiaru głośności programów i bloków reklamowych, by widzowie nie musieli już ściszać telewizorów, kiedy zamiast filmu na ekranie pojawia się spot proszku do prania.
"Poziom głośności emitowanych reklam i telesprzedaży nie może przekraczać poziomu głośności audycji je poprzedzających i następujących po nich" - taki zapis ma znaleźć się w nowym rozporządzeniu w sprawie sposobu prowadzenia działalności reklamowej i telesprzedaży w programach radiowych i telewizyjnych.
Ale to nie koniec zmian. W załączniku KRRiT dokładnie określi metody pomiaru głośności reklam. Bo, jak podkreśla Witold Kołodziejski, szef KRRiT, choć dziś odbiorcy słyszą, że reklamy są głośniejsze od innych audycji, to nadawcy przedstawiają dowody, że tak nie jest. Głośność reklam nie przekracza bowiem w decybelach poziomu, na jakim nadawane są programy. Wydają się głośniejsze dzięki podniesieniu odpowiednich częstotliwości dźwięku.
Zbada instytut
- Kiedy do pomiarów zastosuje się zaproponowane przez nas wzory, które opracowały instytuty zajmujące się dźwiękiem wielokanałowym i przestrzennym, prawdziwa głośność reklam wyjdzie na jaw - zapowiada przewodniczący KRRiT.
Do połowy marca KRRiT czeka na opinie nadawców na temat nowego rozporządzenia. Ma ono wejść w życie od lata.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu