"W ekspresowym tempie rząd położył rękę na miliardzie złotych, który miał trafić na recykling aut. Pachnie skandalem "- pisze Puls Biznesu.
500 złotych opłaty recyklingowej - tyle płaci każdy, kto sprowadza używany samochód z zagranicy. Na "wrakowym" koncie w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska uzbierało się miliard złotych. To opłata recyklingowa od 2 mln samochodów sprowadzonych z Unii Europejskiej. Pieniądze te powinny zostać wykorzystane na sprzątanie i utylizację wraków samochodowych. Tak się jednak nie stało. Puls Biznesu donosi, że rząd w ekspresowym tempie zmienił przepisy i zamiast na utylizację wraków, wyda pieniądze m.in. na organizację międzynarodowej konferencji w Poznaniu.
Bo brakuje pieniędzy
Ministerstwo Środowiska postanowiło wykorzystać "wrakowy" miliard złotych na pokrycie kosztów międzynarodowych i krajowych konferencji, na które brakowało w budżecie pieniędzy. W grudniu 2008 r. w konferencji klimatycznej, pod patronatem ONZ, w Poznaniu może uczestniczyć nawet kilkanaście tysięcy osób ze 190 krajów. Trzeba zapłacić za ich dwutygodniowy pobyt.
- Nie da się tego inaczej określić, jak zwykłe złodziejstwo. Okrada się Polaków, którzy za ciężko zarobione pieniądze kupują za granicą używane samochody - komentuje sytuację dla PB Grzegorz Wlazło, rzecznik przedsiębiorców przy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Łamią unijne przepisy
Przeznaczenie pieniędzy na inne cele niż inwestycje związane z demontażem i utylizacją samochodów jest niezgodne z unijnymi przepisami. Puls Biznesu zwraca też uwagę, że opłata recyklingowa pobierana jest z naruszeniem unijnych dyrektyw, które zobowiązują kraje członkowskie UE do tego by opłaty były adekwatne do oddziaływania samochodu na środowisko. Fakt, że fundusz wrakowy miał miliardową nadwyżkę jest dowodem na to, że opłaty pobierane w Polsce są zbyt wysokie.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24