W czwartek złoty tracił na wartości do głównych walut. To był kolejny dzień osłabiania się polskiej waluty. To głównie efekt złych nastrojów na światowych rynkach finansowych. W piątek rano za franka szwajcarskiego płacimy 3,50 zł, wczoraj było 3,51 zł. Z kolei za euro trzeba teraz zapłacić 4,23 zł, a za dolara 3,31 zł.
- Złoty osłabia się wobec wszystkich walut. To nie powinno być żadnym zaskoczeniem, ponieważ mówimy o pewnym spowolnieniu gospodarczym. Warto wspomnieć, że produkcja przemysłowa w minionym miesiącu miała odczyt negatywny, z kolei wskaźnik PMI spada już bodajże od pół roku - podkreślił w TVN24 Biznes i Świat Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
I dodał, że to, z czym mamy do czynienia na rynku obecnie, "to jest klasyczna sytuacja". - Nie wydaje mi się, że będziemy obserwować taką sytuację jak w 2011 roku, że złoty w szczególności do franka zacznie się bardzo dynamicznie osłabiać - ocenił.
- Wydaje mi się, że teraz może dojść do uspokojenia po nerwowym początku października. Ale niekoniecznie mówiłbym, że to już koniec spadków i przeceny - zaznaczył Bugaj.
Bez obaw
Dalsze osłabienie złotego nie budzi obaw Ministerstwa Finansów. Jak ocenił główny ekonomista resortu Ludwik Kotecki, im słabszy złoty, tym lepiej dla gospodarki. - Naszym celem nie jest mocny złoty. Osłabienie polskiej waluty pozytywnie wpływa na eksport, a tym samym na gospodarkę i jej wzrost. Im słabszy złoty, tym lepiej dla sytuacji gospodarczej. Dalsze osłabienie złotego nie budzi naszej obawy - powiedział dziennikarzom Kotecki.
Autor: mn / Źródło: tvn24bis.pl, TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu