Spośród trzech największych polskich stoczni tylko Stocznia Gdańsk obroni się przed upadłością. W środę Komisja Europejska ma wydać pozytywną decyzję w sprawie pomocy publicznej, którą wcześniej - podobnie jak pozostałe dwa zakłady - otrzymała kolebka "Solidarności" - pisze "Gazeta Wyborcza".
O takim rozwiązaniu wspominała już 10 lipca, podczas wizyty w Polsce, unijna komisarz Neelie Kroes. - Zaproponuję moim kolegom z Komisji Europejskiej przyjęcie pozytywnej decyzji w sprawie Stoczni Gdańsk - mówiła.
Będzie pomoc, ale i zwolnienia
Co "pozytywna decyzja" oznacza dla gdańskiego zakładu? Według projektu KE - donosi gazeta - stocznia nie będzie musiała zwracać udzielonej wcześniej pomocy publicznej. Co więcej - ma szanse na dodatkową pomoc. Poza tym czeka ją urozmaicenie produkcji, przy jednoczesnym zmniejszeniu możliwości produkcyjnych i zatrudnienia.
Wiadomo już, że łączna gotówkowa pomoc (już otrzymana oraz ta, którą zakład dopiero otrzyma) wynosi 555 mln zł, a gwarancje kredytowe - 1,066 mln zł. Z tej sumy od państwa Stocznia Gdańsk będzie mogła jeszcze otrzymać 150 mln zł na spłatę długów.
Większa produkcja mimo ograniczeń
W projekcie zapisano też, że do 2012 r. stocznia zwiększy przerób stali z 43 do 150 tys. ton - a więc ponad trzykrotnie w porównaniu z bieżącą sytuacją. Wzrosnąć mają też przychody spółki (z 329 mln zł do 1,100 mld zł). By było to możliwe, plan restrukturyzacji stoczni, zaakceptowany przez KE, zakłada - oprócz utrzymania produkcji statków - również jej rozszerzenie o budowę konstrukcji stalowych oraz wież wiatrowych. W tym celu na terenie zakładu powstaną trzy nowe hale.
Mimo ograniczenia możliwości produkcyjnych (konieczność zamknięcia dwóch z trzech pochylni, z których wodowane są statki) stocznia zamierza utrzymać produkcję na tym samym poziomie (sześć statków rocznie).
Kto straci pracę?
Pracowników stoczni już niebawem mogą dotknąć zwolnienia grupowe. Powód? - Struktura zatrudnienia jest zła - tłumaczy dyrektor biura restrukturyzacji Stoczni Gdańsk, Arkadiusz Aszyk. Jak wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", obecnie bezpośrednią produkcją w stoczni zajmuje się mniej niż połowa pracowników. Pozostali - to pracownicy umysłowi oraz osoby zatrudnione w działach wsparcia (np. ochrona, konserwacja sprzętu, straż pożarna).
Jak donosi gazeta, w ciągu najbliższych miesięcy pracę w Stoczni Gdańsk ma stracić 250-413 osób. Liczba ta nie jest dokładna, bo część osób zostanie przeszkolona do wykonywania innego zawodu i zachowa pracę.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24