Jak się nie dać naciągnąć przed Świętami? We "Wstajesz i weekend" radził Łukasz Kijek z redkacji biznesowej TVN24. Jak wyjaśnił, w sklepie możemy mieć problemy ze zwrotem towaru, ale nie można nam odmowić reklamacji.
Kijek radził, jak postępować w przypadku, gdy chcemy zwrócić towar np. nabyty pod wpływem impulsu w przedświątecznej gorączce zakupowej.
Wyjaśnił, że tradycyjny sklep, w którym możemy sobie dokładnie obejrzeć towar, ma prawo nie uwzględniać zwrotów, nie ma jednak prawa, by odmawiać klientowi reklamacji.
- Karteczka "reklamacji nie przyjmujemy" nie ma prawa stać w sklepie. Jeśli sprzedano nam coś, co się popsuło, mamy prawo dochodzić reklamacji - powiedział Kijek.
- W przypadku rzeczy takich, jak ubrania, buty średnio są to dwa lata, w przypadku żywności trzy dni - dodał.
Zaznaczył jednocześnie, że w lepszej sytuacji jest klient sklepu internetowego, który zgodnie z prawem może zwrócić zakupiony towar w ciągu dziesięciu dni od odebrania przesyłki, bez podania przyczyny.
Kijek radził też, by kupując np. sprzęt elektroniczny w sieci, sprawdzić jego stan w obecności kuriera, który dostarczył przesyłkę. Jeśli nie mamy potwierdzenia, iż towar doszedł uszkodzony, możemy mieć bowiem kłopot ze zwrotem.
Kredytowa pułapka
Jedną ze świątecznych pułapek są - jak powiedział Kijek - tzw. kredyty chwilówki, którym ulegamy pod presją, że trzeba mieć wspaniałe święta.
- Za nie zawsze zapłacimy więcej, RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentowania) to nawet kilka tysięcy procent - powiedział Kiljek. - Łatwo wpaść w pętlę zadłużenia, bo jeden kredyt generuje drugi - dodał.
Autor: MACmtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24