Podwyżki i prawo do wcześniejszych emerytur - to główne powody planowanej już na koniec sierpnia fali protestów, manifestacji i strajków, o których pisze "Polska". Te idące w setki tysięcy osób rozpocznie "Solidarność", potem ZNP, a następnie OPZZ. Zawieszenie pracy zapowiadają też lekarze i piloci LOT.
Od nowego roku przywilej do wcześniejszej emerytury straci 900 tys. z 1,1 mln pracowników. Ostateczna propozycja rządu w tej sprawie ma się pojawić we wrześniu, ale już teraz wiadomo, że nie zadowoli związkowców. I prawie miliona pracowników.
Pierwsza uderzy "Solidarność"
– Negocjacje w sprawie emerytur trwają od roku i straciliśmy już nadzieję na pomyślne rozwiązanie – mówi Nadjeżda Firkowicz z Solidarności. Reakcją związkowców będzie ogólnopolska manifestacja, na którą zjadą przedstawiciele wszystkich grup zawodowych.
29 sierpnia w Warszawie ma się pojawić nawet milion członków "S" z całej Polski.
Za nią ruszy ZNP
29 sierpnia na ulice Warszawy ma wyjść prawie milion członków "Solidarności" strajk "s"
– Protest jest nieodwołalny, bo oprócz zachowania emerytur pomostowych będziemy walczyć o to, by MEN wycofał się z projektu nowelizacji Karty nauczyciela, którą resort przygotował bez konsultacji z nami – tłumaczy rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis. I zapowiada: – Zaczniemy od pikiet, demonstracji, oflagowania szkół, a czy dojdzie do zaostrzenia akcji i odwołania lekcji, będzie zależało od decyzji władz ZNP – mówi Kaszulanis.
Potem do walki wkroczy OPZZ
Już dziś wiadomo, że w drugiej połowie września bądź na początku października na ulice wyjdzie kilkanaście branżowych związków zawodowych skupionych w tej organizacji. – Kolejarze, energetycy, pracownicy przemysłu chemicznego, spora grupa ludzi pracujących w górnictwie – wylicza rzecznik OPZZ Grzegorz Ilka.
... i mniejsze "trybiki" strajkowej maszyny
Na tym nie koniec listy niezadowolonych. O strajku cały czas mówią piloci LOT, którzy domagają się podwyżek i zmniejszenia limitu pracy.
Falą protestów pracowników służby zdrowia może też się zakończyć projekt systemu prywatyzacji szpitali.
Tykającą bombą są też stocznie. – Jeśli rząd nie znajdzie inwestorów strategicznych, zastrajkują stoczniowcy i pracownicy zakładów żyjących ze współpracy ze stoczniami – mówi Ilka. – A to oznacza kolejne 100 tys. ludzi na ulicach.
Źródło: "Polska", APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24