Niewykluczone, że w 2011 roku Narodowy Bank Polski przestanie emitować monety jedno- i dwugroszowe. Powód? Ich produkcja się nie opłaca. Wybicie jednogroszówki kosztuje... pięć groszy.
5,99 zamiast 6 złotych - choć to tylko jeden grosz różnicy, takie ceny od dawna widać niemal w każdym polskim sklepie.
Skąd ten pomysł? Oczywiście to marketingowa sztuczka: klient, patrząc na cenę, postrzega ją jako niższą. Podobno obniżenie ceny produktu o jeden grosz potrafi zwiększyć jego sprzedaż o 15 procent.
NBP nie chce przepłacać
W 2011 roku takie obniżki mogą się jednak okazać niemożliwe. Wszystko dlatego, że NBP nie wyklucza zlikwidowania monet jedno i dwugroszowych. - To jedna z pierwszych spraw, którą się zająłem w banku - przyznaje prezes NBP Sławomir Skrzypek. Nie bez powodu, bo choć NBP nie chce mówić o tym głośno - bo to tajemnica handlowa - ale wyprodukowanie jednogroszówki kosztować może nawet 5 groszy.
Już kilka lat temu zwrócił na to uwagę profesor Krzysztof Rybiński, który podczas swojej pracy jako wiceprezes NBP przygotował odpowiednie opracowanie. - Jest to nieopłacalne, dlatego że bank uzyskuje 1 grosz lub 2 grosze wartości nominalnej monety, a płaci za to istotnie więcej - podkreśla Rybiński.
W 2008 roku NBP wyprodukował 172 miliony dwugroszówek i 316 milionów jednogroszówek. Jeśli założymy, że koszt produkcji jednej takiej monety to rzeczywiście 5 groszy, łatwo wyliczyć, że na produkcję bank wydał w zeszłym roku aż 24,4 mln zł.
Grosz za 100 złotych
Wyeliminowanie monet o najmniejszych nominałach byłoby zatem sporą oszczędnością. Jest jednak pewien problem: Jak przekonuje prezes Skrzypek, do końca 2010 roku takie monety muszą znajdować się w obiegu, bo NBP do tego czasu ma obowiązek - zgodnie z ustawą o denominacji - wymieniać stare banknoty 100 zł na dzisiejsze jednogroszówki. Potem ta przeszkoda zniknie...
Czy to oznacza, że wzrosną też ceny? Andrzej Faliński, szef Polskiej Organizacja Handlu i Dystrybucji, która zrzesza większość polskich supermarketów, uspokaja. Jego zdaniem obawy, że kiedy znikną jedno- i dwugroszówki ceny zostaną zaokrąglone w górę, są niepotrzebne.
- Jedni zaokrąglą ceny o ten jeden grosz do góry, inni zaokrąglą w dół. Z doświadczeń innych rynków - chociażby włoskiego - wynika, że tutaj nic złego się stanie. Konsument na tym nie straci - obiecuje.
Ograniczona wolność
Ale likwidacja jedno- i dwugorszówek budzi prawne zastrzeżenia doktora Piotra Zapadki. Były doradca prezesa NBP zauważa, że gdyby nie było możliwości zapłaty jednym groszem, ograniczyłoby to wolny rynek, bo ustalanie cen nie byłoby w pełni swobodne. - Obowiązkiem prawnym NBP jest zapewnić odpowiednią ilość znaków pieniężnych, celem uzyskania pewnego efektu gospodarczego - przekonuje Zapadka.
Nie powinno być za to problemów z cenami akcji czy notowaniami walut - monety są bowiem związane wyłącznie z obrotem gotówkowym. A ten na giełdzie odbywa się bezgotówkowo.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes, fot. sxc.hu/Weloo