Choć zwykle Narodowy Bank Polski zarabiał od 2 do 4 mld zł, to według rządu w tym roku może zarobić nawet 12. Premier liczy, że tymi pieniędzmi uda się podreperować przyszłoroczny budżet. Skąd rząd wziął taką kwotę? - To jest dobry rok, jeśli chodzi o zarobek dla NBP - przekonuje w TVN CNBC Biznes wiceminister finansów Dominik Radziwiłł.
Jak powiedział Radziwiłł, szacunki rządu co do tegorocznego zysku NBP oparte są na jego obecnym poziomie. Tyle, według resortu finansów, byłby na plusie bank centralny, gdyby zamknął transakcje, na których już zarobił.
W tym roku, według Radziwiłła, było na czym zarobić. - Spore dochody NBP pochodzą z osłabienia się złotego - powiedział wiceminister. Waluty, które niegdyś kupił bank centralny, teraz może sprzedać ze sporym zyskiem. - W tym roku NBP prowadził też więcej działalności operacyjnej - wyliczał dalej wiceminister. Jak tłumaczył, w związku z kryzysem NBP "musiał dostarczać płynności na rynek". A na każdej złotówce, którą mu pożycza pobiera swój procent.
Nie na siłę, ale ze zrozumieniem
Dominik Radziwiłł zapewniał, że intencją rządu nie jest drenowanie banku centralnego z gotówki, ani zamach na jego suwerenność, ale "wspólne, odpowiedzialne działanie" w trudnych czasach kryzysu. - Rząd nie zamierza przeprowadzać jakiejś lepperiady, jakiegoś skoku na niezrealizowane zyski - przekonywał wiceminister nawiązując do zarzutów wobec rządu, że wdraża dawne pomysły Andrzeja Leppera, choć kiedyś je politycy PO je krytykowali.
- Nam chodzi tylko o wykorzystanie tych zysków, które są już faktycznie zrealizowane i nie muszą być przeznaczane na rezerwę - mówił.
Nieco bardziej radykalnie w tej sprawie wcześniej na antenie TVN24 wypowiadał się szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak. - Jeżeli dokona (Skrzypek) tego szachu-machu księgowego (...) i ukryje pieniądze podatników przed podatnikami, to ustawowo będziemy chcieli wymóc ich przekazanie. Dokładnie po to jest nam potrzebny prezydent - zapowiadał Nowak.
NBP na ratunek budżetowi
W czwartek po spotkaniu z prezydentem premier Donald Tusk zasugerował, że rząd mógłby odejść od pomysłu podniesienia podatków, gdyby mógł skorzystać z tegorocznego zysku NBP.
Bank centralny w pierwszym oświadczeniu poinformował, że jego wynik ekonomiczny wyniesie zero, bo to co zarobi zamierza przeznaczyć na rezerwę związaną z ryzykiem kursowym. Później prezes NBP Sławomir Skrzypek przyznał, że choć nie wyklucza pomocy rządowi, to na mówienie o zysku banku jest o pół roku za wcześnie.
Opozycja i większość ekonomistów skrytykowała jednak pomysł, radząc rządowi, by pieniędzy szukał gdzie indziej.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES