Dwaj znani ekonomiści, Francuz Jean Pisani-Ferry i Niemiec Henrik Enderlein, przedstawili w czwartek raport nt. ożywienia wzrostu głównych gospodarek UE. Zalecają Francji natychmiastowe zmiany na rynku pracy, a Berlinowi - długofalowe reformy i inwestycje.
Wspólne opracowanie projektu zlecili ekonomistom w październiku ministrowie gospodarki obu krajów: Emmanuel Macron i Sigmar Gabriel, który jest zarazem wicekanclerzem Niemiec.
Pilne reformy
Tandem Pisani-Ferry i Enderlein ocenia, że Europie grozi "pułapka stagnacji" i ostrzega przed odwlekaniem wszelkich reform, ponieważ w obydwu krajach w roku 2017 odbędą się wybory i "nie ma już czasu do stracenia", zwłaszcza, że przed głosowaniami politycy będą unikali niepopularnych decyzji.
Proponowane w raporcie reformy we Francji brzmią bardzo podobnie do kroków, jakie zamierzał podjąć Macron, by ożywić rynek pracy, ale francuskie ministerstwo zdystansowało się natychmiast od ogłoszonych przez ekonomistów rekomendacji.
Zalecają oni wprowadzenie - jak to najszybciej możliwe - ułatwień dotyczących czasowego zatrudniania i zwalniania pracowników oraz otwarcie wybranych sektorów gospodarki na otwartą, wolnorynkową konkurencję. Ministerstwo ogłosiło jednak, że plan przedstawiony przez ekspertów nie jest projektem rządowym i jego rekomendacje nie są dla niego wiążące.
W raporcie stwierdzono też, że Francja powinna zmniejszyć wydatki publiczne z obecnych 56,5 proc. PKB do 50 proc. Nie określa jednak terminu, w jakim należy to zrobić.
Większe inwestycje
Jak przyznał Pisani-Ferry, francuska gospodarka jest w gorszym stanie, niż niemiecka. Jednak również Berlin będzie musiał stawić czoło różnym wyzwaniom, choć raport określa je jako bardziej długofalowe - jak kurcząca się populacja i zbyt niski poziom inwestycji. "W odróżnieniu od Francji, gdzie reformy są bardzo pilne, ale zarazem dość określone, Niemcy muszą wprowadzić reformy bardziej fundamentalnej natury, wymagające społecznych transformacji i zapewne będą potrzebowały na to sporo czasu" - powiedzieli autorzy raportu. Zgodnie z ich rekomendacjami, Berlin powinien w ciągu trzech lat zwiększyć inwestycje publiczne o 24 mld euro; to ponad dwa razy więcej niż przewidują plany niemieckiego rządu.
Niemiecka gospodarka jest istotnie w lepszej kondycji niż francuska, ale w październiku Gabriel poinformował, że Berlin musiał mocno zrewidować swoje prognozy dotyczące wzrostu niemieckiej gospodarki. W 2014 roku wyniesie on 1,2 proc. a w roku 2015 1,3 proc. W kwietniu przewidywano, że będzie to, odpowiednio, 1,8 proc. i 2 proc.
Presja na Berlin
Stagnacja gospodarcza Francji oraz jej zbyt wysoki deficyt budżetowy są źródłem poważnego niepokoju Berlina, zaś na Niemcy coraz większą presję wywierają europejscy partnerzy, którzy domagają się od nich kroków na rzecz ożywienia gospodarki.
Dlatego też raport nalega na zwiększenie inwestycji w Niemczech, co zarekomendował również Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Jak dotąd Berlin był bardzo krytycznie nastawiony koncepcji dotyczących konieczności pobudzenia gospodarki i zerwania z polityką finansowego rygoru.
Jean Pisani-Ferry to długoletni dyrektor brukselskiego think tanku ekonomicznego Bruegel, obecnie doradca rządu Francji ds. wzrostu gospodarczego. Henrik Enderlein jest szefem Instytutu Jacquesa Delors'a.
Autor: ToL / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock