- O wyborze władz spółek skarbu państwa decydują znajomości, a nie kompetencje - twierdzi "Puls Biznesu". Dowód? Nominacje na członków zarządu i rady nadzorczej Totalizatora Sportowego. Michał Chyczewski, wiceminister skarbu, na szefa rady TS wyznaczył znajomego. Ten zaś na członka zarządu także wybrał znajomego. Czy to decyzja na chybił-trafił, czy jednak nie?
Jak pisze "Puls Biznesu", rekomendowany przez PO na wiceministra skarbu Michał Chyczewski miał decydujący głos przy wyborze rady nadzorczej Totalizatora Sportowego. W drodze konkursu trafił do niej Andrzej Rzońca - znajomy Chyczewskiego. Rzońca, już jako szef rady TS, rozpisał dwa konkursy na nowy zarząd TS. W obu wygrał Piotr Gosek - znajomy Rzońcy.
Razem w klasie
Wg "PB", wybór Goska to zaskoczenie. Nie miał on bowiem żadnych związków z hazardem. Dotychczas działał tylko w branży IT (jest absolwentem automatyki, robotyki i informatyki). Jak ustalił "Puls Biznesu", okazało się, że żona Andrzeja Rzońcy, Aleksandra oraz żona Piotra Goska, Agnieszka, chodziły razem do jednej klasy w katolickim liceum w Sosnowcu.
Piotr Gosek nie skomentował całej sprawy, natomiast Rzońca przyznał, że spotykał się z Goskiem prywatnie, ale nie wiedział nic o historii obu pań.
- Były to rzadkie kontakty (z Goskiem - red.) i nie miały znaczenia przy ocenianiu w konkursie. Ta cała historia to przypadek - zapewnia Rzońca.
Podobnie jego nominacje tłumaczył Michał Chyczewski.
Wiedzieli, kto wygra?
"PB" przypomina też, że w czerwcu 2008 roku, gdy kończyła się kadencja wybranego trzy miesiące wcześniej zarządu (już z Goskiem) i trzeba było ogłosić nowy konkurs, zgłosiło się tylko kilku kandydatów - najmniej w historii. Ci, którzy nie wystartowali, przewidzieli, że to Gosek wejdzie do nowego-starego zarządu.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24