Inflacja w Polsce odsłania swoje kolejne oblicze. - Myślimy, że płacimy taką samą cenę, jak tydzień czy dwa tygodnie temu. Tymczasem gramatura produktów jest coraz mniejsza. To jest właśnie shrinkflacja - mówił na antenie TVN24 ekonomista Rafał Mundry.
O inflacji w Polsce pisał w poniedziałkowym wydaniu brytyjski "Financial Times". Dziennik zwracał uwagę, że codzienne zakupy stały się prawdziwym wyzwaniem. Uważać trzeba już nie tylko na rosnące ceny, ale również na gramaturę i skład produktów. Te mogą niemiło zaskoczyć.
- Przynajmniej od kilku miesięcy można coraz częściej obserwować w sklepach tak zwaną shrinkflację. Shrink oznacza kurczyć się, zmniejszać w języku angielskim, ale nie chodzi o to, że inflacja się kurczy, bądź zmniejsza, ale o to, że produkty, a dokładniej ich opakowania coraz częściej się kurczą. My myślimy, że płacimy taką samą cenę, jak tydzień czy dwa tygodnie temu, ale jak doczytamy drobnym druczkiem, to zobaczymy, że gramatura produktów jest coraz mniejsza. To jest właśnie shrinkflacja - wskazał ekonomista na antenie TVN24.
Produkt wygląda identycznie, ale waga się zmieniła
Rafał Mundry stwierdził, że takich produktów, które w ostatnim czasie "się skurczyły", dostrzega na sklepowych półkach coraz więcej i coraz częściej docierają do niego sygnały od osób zaskoczonych zmniejszoną wagą produktów.
- Produkt wygląda identycznie na sklepowej półce, cena wygląda podobnie, chociaż zdarza się, że i tak skoczyła do góry, a nagle okazuje się, że gramatura jest mniejsza - powiedział.
Jak zauważa Mundry, takim przykładem sztandarowym, który ostatnio obiegł całą Polskę, jest ptasie mleczko, którego gramatura zmniejszyła się z 360 gramów do 340 gramów. - Co zabawne, w tym samym czasie można było spotkać na sklepowych półkach opakowania takie i takie - stwierdził gość TVN24.
Jak podkreślał, ważne jest, żeby konsumenci mieli wiedzę o takich sytuacjach i mogli podjąć świadomy wybór, który produkt wybiorą w sklepie i co włożą do koszyka.
Mniejsze batony i słabsza herbata
Jako przykłady shrinkflacji Mundry wskazał także spadek gramatury batonów czy mniejszą liczbę saszetek w opakowaniach herbaty. Zamiast 25, co do niedawna było standardem, jest ich obecnie 23 czy nawet 20.
- Co ciekawe, nie tylko spada liczba saszetek herbaty w opakowaniu, ale także waga herbaty w pojedynczej saszetce. Do tej pory były to 2 gramy, a obecnie spotykam się z 1,75 grama albo nawet 1,5 grama. To oznacza, że ta herbata będzie potem słabsza czy inna w smaku niż ta, do której do tej pory byliśmy przyzwyczajeni - wskazał ekonomista.
Mundry zapytany, czy przy zmniejszonych opakowaniach zachowywane są dotychczasowe ceny, zauważył, że tak było jeszcze 2-3 lata temu, gdy od czasu do czasu dochodziło do zjawiska shrinkflacji. - W chwili obecnej obserwuję, że mimo iż ceny na sklepowych półkach rosną, to opakowania i tak maleją - wskazał, dodając, że producenci podejmują taki krok, by nie zszokować konsumentów wysokimi wzrostami cen.
Na granicy uczciwej relacji konsumenta z producentem
Rafał Mundry zapytany o to, co konsument może zrobić w takiej sytuacji, zauważył, że ciężko zgłaszać takie kwestie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, gdy wyraźnie jest podana dokładna gramatura. Jego zdaniem wszystko może być zgodne z prawem, chociaż niektóre działania mogą być na granicy uczciwej relacji konsumenta z producentem.
Jako przykład wskazał opakowanie wędliny, które na opakowaniu zawierało informację, że ze 120 gramów mięsa wyprodukowano 100 gramów produktu. - Do tego dużymi cyframi zapisano 100, ale małym drukiem było napisane, że dotyczyło ono liczby godzin marynowania mięsa. Informacja o gramaturze, która była mniejsza niż do tej pory i wynosiła 90 gramów, została podana z tyłu - wyjaśniał.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock