Prawie 1,3 tysiąca aglomeracji zostało objętych procedurą naruszeniową w związku z dyrektywą ściekową. Polsce grożą kary od Unii Europejskiej - poinformowali w czwartek na posiedzeniu komisji sejmowych przedstawiciele rządu.
Posiedzenie połączonych Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej i Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa poświęcone było informacji na temat gospodarki wodno-ściekowej w kontekście ochrony środowiska ze szczególnym uwzględnieniem monitoringu wód i stanu wdrażania Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych. Jak poinformowała posłów Małgorzata Bogucka-Szymalska z resortu gospodarki morskiej, Komisja Europejska zarzuca Polsce naruszenie przepisów dyrektywy ściekowej. - Choć dostosowanie do wymagań dyrektywy ściekowej trwa już od kilkunastu lat, to stan jej wdrożenia wymaga dalszych intensywnych działań i prac - powiedziała.
Procedura naruszeniowa
Wyjaśniała, iż KE zwróciła uwagę, że ponad tysiąc aglomeracji w Polsce nie jest wyposażonych wystarczająco w systemy zbierania ścieków komunalnych lub indywidualne systemy zbierania, które osiągałyby ten sam poziom oczyszczania ścieków komunalnych, co w ramach komunalnych oczyszczalni ścieków, w ponad 1200 aglomeracji ścieki komunalne odprowadzane do systemów zbierania nie są przed zrzutem poddawane wtórnemu oczyszczaniu oraz nie zapewniono, aby w 426 aglomeracjach ścieki komunalne odprowadzane do systemu zbierania były poddawane bardziej rygorystycznemu oczyszczaniu.
Wskazała, że procedurą naruszeniową objęto łącznie 1285 aglomeracji, z czego 58 to aglomeracje duże.
Zgodnie z Prawem wodnym, aglomeracją jest teren, na którym zaludnienie lub działalność gospodarcza są wystarczająco skoncentrowane, aby ścieki komunalne były zbierane i przekazywane do oczyszczalni ścieków albo do końcowego punktu zrzutu.
Według Boguckiej-Szymalskiej za niepełne wdrożenie dyrektywy Polsce grożą bardzo wysokie kary finansowe od Komisji Europejskiej. Jak mówiła, choć trudno oszacować w tej chwili dokładnie ich wysokość, to można porównać naszą sytuację z innymi krajami. Podała przykład Grecji, która po 2015 r. musiała zapłacić ok. 10 mln euro w formie ryczałtu oraz ponad 3,5 mln euro opłaty okresowej półrocznej za niezapewnienie odpowiedniego oczyszczania ścieków komunalnych w 24 aglomeracjach. - My niestety mamy tych aglomeracji bardzo dużo - w sumie około 1600 - powiedziała.
W dyskusji posłowie zwracali uwagę także na grożące Polsce kary związane z niespełnianiem wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej, a dane dotyczące stanu zanieczyszczenia wód oceniali jako "bardzo niepokojące". Jak mówiła np. Daria Gosek-Popiołek (Lewica), powołując się na najnowsze dane GIOŚ, norm Ramowej Dyrektywy Wodnej nie spełnia 87 proc. rzek i zapór w Polsce. Według raportu - referowała - w 2019 r. dobry stan wód stwierdzono w wypadku 0,5 proc. badanych rzek, zły w 92 proc. badanych rzek, a 8 proc. nie można było zbadać, bo wyschły.
Ponadto w 50 proc. rzek i cieków wodnych normę przekracza często wielokrotnie poziom rtęci, w 60 proc. rzek przekroczona jest norma rakotwórczego heptachloru. Wymogów dyrektywy nie spełnia też - według najnowszego raportu GIOŚ, na który powoływała się posłanka - 88 proc. jezior i 100 proc. wód przybrzeżnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock