Droższe surowce energetyczne, impas w światowej energetyce jądrowej, a wreszcie zapaść finansowa Japonii, która może się odbić czkawką całemu światu – takie, zdaniem ekspertów, mogą być skutki japońskiego tsunami. – Ale jeśli to się da dość szybko odbudować, to straty dla gospodarki nie będą tak duże – zastrzega ekonomista, prof. Witold Orłowski.
Witold Orłowski i Grzegorz Kostrzewa-Zorbas komentowali m.in. wypowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która zapowiedziała kontrolę niemieckich elektrowni atomowych i stwierdziła, że "jeśli w takim kraju jak Japonia wysokie standardy bezpieczeństwa nie mogą zapobiec nuklearnym konsekwencjom trzęsienia ziemi”, to jest to „cezura dla świata".
- Nie ma szans na wspólną decyzję w UE o zaprzestaniu budowy i używania elektrowni atomowych, bo wiele państw na tej energii polega. Taka Francja produkuje 3/4 swojej elektryczności w elektrowniach atomowych – przypomniał Kostrzewa-Zorbas. Według niego decyzje w sprawie energii atomowej państwa będą podejmowały indywidualnie, ale konsekwencje rezygnacji z elektrowni jądrowych byłyby bardzo poważne.
- Największy plac budowy elektrowni atomowych to są dziś Chiny. Jeśli Chiny by od tego odstąpiły, to ich zapotrzebowanie na ropę i gaz wywindowałoby ceny światowe do poziomu katastrofalnego – prognozował.
Japoński crash test
Witold Orłowski był nieco większym optymistą. - Japońskie elektrownie przechodzą teraz najstraszliwszy crash test w najbardziej ekstremalnych warunkach, jakie można sobie wyobrazić. Jak dotąd to ludzie są ewakuowani, ale nie widać, żeby tam doszło dla jakiś ciężkich katastrof – przypomniał.
Pytany o konsekwencje dla Japonii i świata ocenił, że najwięcej zależy od szybkości, z jaka zostaną usunięte straty. - Po trzęsieniu ziemi w Kobe [w 1995 roku - red.] produkcja wróciła po miesiącu do stanu poprzedniego. Jeśli teraz potrwa to bardzo długo, to cały świat to odczuje. Jeśli to się da dość szybko odbudować, to starty dla gospodarki nie będą tak duże – ocenił, zaznaczając jednak, ze to nie największy problem.
"Giełdy na świecie będą spadać"
– Japonia to najbardziej zadłużony kraj świata i nie wiadomo, czy to trzęsienie ziemi to nie będzie nie gwóźdź do trumny. Ale kataklizm, jaki spowodowałoby prawdziwe kłopoty finansowe Japonii byłby większy. Giełdy na świecie będą spadać, dopóki się nie wyjaśni, w jakim stanie jest Japonia, kiedy będą uruchomione elektrownie – uważa ekonomista.
Kostrzewa-Zorbas przyszłość Japonii oraz światowej gospodarki widział w bardziej ciemnych barwach. - Japonia wygeneruje wzrost popytu na gaz, ropę i węgiel, a ceny tych wszystkich surowców pójdą w górę. Załamania się tamtejszej energetyki jądrowej na lata, jeśli nie na zawsze, spowoduje impuls drożyźniany w surowcach energetycznych i impuls pokryzysowy, antyrozwojowy w gospodarce światowej – stwierdził.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24