Jedna z najgorszych sesji w historii warszawskiej giełdy. Indeks największych spółek WIG20 spadł o 7,52 proc. do 1327 pkt. Na tak niskim poziomie był ostatnio w lipcu 2003 roku. We wtorek zaciągnęły go tam banki.
We wtorek WIG stracił 5,8 proc., mWIG40 - 5,55 proc., a sWIG80 - 3,75 proc.
Indeks największych spółek po ujemnym otwarciu i lekkiej korekcie ok. godz. 11:00 resztę dnia spadał przy dość wysokich obrotach, które w ciągu całej sesji wyniosły prawie 1,5 mld zł. Najgorzej radziły sobie banki. - Inwestorzy obawiają się o ich wyniki, które mogą się wyraźnie zmniejszyć w przypadku upadłości dużej liczby firm zarażonych opcjami - wyjaśniał jeszcze w trakcie sesji analityk BM DnB Nord Mirosław Saj.
Poza tym agencja Moody's zapowiedziała, że w związku z zawirowaniami na rynkach finansowych najprawdopodobniej wkrótce spadną ich ratingi. Dlatego Pekao SA stracił 18 proc., a PKO BP 11,5 proc.
Ukarani i przecenieni
Ponad 17 proc. straciły także akcje koncernu mięsnego Duda, którego zarząd ujawnił w poniedziałek, że może stracić na opcjach 29 mln zł, chociaż wcześniej prezes Maciej Duda zapewniał, że nie zawierał tego typu umów
Wyprzedaż dotknęła też akcji Sfinksa. Notowania restauracyjnej spółki poszły w dół o ponad 32 proc. po tym, jak zarząd firmy w ciągu dnia poinformował o złożeniu wniosku o upadłość z możliwością zawarcia układu. W poniedziałek zarząd ogłosił, że spółka mogła stracić w ostatnim kwartale prawie 4 mln zł.
W USA na łeb, na szyję
Impuls do pogłębienia się spadków na GPW dało fatalne otwarcie rynku w USA. Dow Jones Industrial Average w ciągu 10 minut od rozpoczęcia notowań zjechał w dół o 200 punktów. Po godzinie handlu, czyli wtedy, gdy kończyły się notowania w Warszawie, główne indeksy amerykańskie osiągały najniższe wartości od trzech miesięcy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES