- Gdyby niedzielne porozumienia nie zostały przyjęte i Grecja powróciłaby do drachmy, to naród grecki zapłaciłby za to znacznie większą cenę - podkreślił w TVN24 Biznes i Świat prof. Adam Noga z Akademii Leona Koźmińskiego. Z kolei Michał Dembiński z Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej ocenił, że koszty pomocy dla Grecji w kolejnych dekadach będą ogromne.
Goście TVN24 Biznes i Świat rozmawiali o programie pomocy dla Grecji, który jeszcze dziś musi zaakceptować parlament w Atenach. - Koszty pomocy dla Grecji przez następne 20, 30 lat będą ogromne dla pozostałych krajów w strefie euro. Brytyjczycy są bardzo wdzięczni, że nie weszli do strefy euro - zaznaczył Dembiński. Dodał, że na obecności Grecji w strefie euro skorzystali Niemcy. - Euro jest znacznie słabszą walutą, co powoduje, że niemiecki eksport jest bardziej konkurencyjny na świecie - powiedział.
Pieniądze się znajdą
Z kolei prof. Adam Noga z Akademii Leona Koźmińskiego zaznaczył, że jeśli "polityczne warunki" zostaną spełnione i grecki parlament przyjmie warunki wierzycieli, to "pieniądze się znajdą". - Ale będzie bardzo wiele problemów, m.in. z Anglikami i z tymi krajami jak Finlandia, Niemcami, które muszą zaakceptować warunki pomocy - dodał. - Gdyby niedzielne porozumienia nie zostały przyjęte i Grecja powróciłaby do drachmy, to naród grecki zapłaciłby za to znacznie większą cenę - podkreślił.
Do dziś grecki parlament musi zaakceptować porozumiecie zawarte na szczycie strefy euro w sprawie programu pomocowego dla Grecji i uchwalić pierwszy pakiet ustaw wprowadzających reformy w kraju; jest to warunek podjęcia negocjacji z wierzycielami na temat nowego pakietu pomocy dla Aten. Łączna wartość nowego programu pomocy ma wynieść od 82 do 86 mld euro.
Autor: mn / Źródło: TVN24 Biznes i Świat