Po kryzysie krymskim Gazprom zamierza zrezygnować z bliższej współpracy z amerykańskimi i europejskimi inwestorami. Firma będzie pracowała nad zwiększeniem swoich więzi z akcjonariuszami z rynków wschodzących: Ameryki Łacińskiej i Azji - pisze Bloomberg.
Gazeta w swoim serwisie internetowym podkreśla, że menedżerowie rosyjskiego giganta otrzymali wyraźne instrukcje znalezienia akcjonariuszy w Azji i na innych rynkach wschodzących.
Druga zimna wojna?
Zmiana kierunku działań pokazuje, jak ostatni kryzys w relacjach Rosji-USA-Europa przekłada się na relacje gospodarcze i finansowe. Chiny to jedyny kraj, który w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie głosował przeciwko działaniom Rosji na Ukrainie. Z wizytą do państwa środka udaje się Władimir Putin, który ma nadzieję podpisać tam duży kontrakt gazowy.
Amerykańscy inwestorzy są właścicielem ok. 10 proc. akcji Gazpromu, co czyni ich największymi inwestorami zaraz po państwie rosyjskim, które posiada 50 proc. udziałów. Fundusze brytyjskie posiadają jedynie 5 proc. O inwestorach z Azji na razie brak informacji.
Biuro prasowe Gazpromu odmówiło komentarza do informacji Bloomberga.
Coraz cieplej
W ostatnim czasie rosyjscy politycy, w tym Władimir Putin, rozpływają się w pozytywnych komentarz na temat Chin. Ich zdaniem wschodni partner jest bardziej konstruktywny, mądrzejszy i pragmatyczny niż zachodni.
Źródła zbliżone do rosyjskiej firmy wynika, że dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller i wicepremier Rosji Arkady Dworkowicz planują na przyszły tydzień wizytę w Chinach. Z tymi spotkaniami mają pójść kolejne.
Gazprom w ciągu siedmiu lat stanie się największą firmą na świecie. Tak w 2007 roku przewidywał jej wiceszef Aleksander Miedwiediew, mówiąc, że rynkowa wartość koncernu wyniesie 1 bilion dolarów. Dziś koncern wart jest zaledwie 90 mld dol.
Autor: mn//gry / Źródło: Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: gazprom.ru