Idzie zima i znów zanosi się na gazowy kryzys na linii Moskwa - Kijów. Prezydent Miedwiediew zażądał zwrotu 2,4 mld dolarów ukraińskiego długu za gaz. Podobne spory między Rosją i Ukrainą doprowadzały w przeszłości do przykręcania przez Moskwę kurka z gazem dla Kijowa, co odbijało się na dostawach paliwa do Europy.
- Z długiem Ukrainy trzeba się ostatecznie określić; wyegzekwować go - albo w trybie dobrowolnym, albo przymusowym - oświadczył Miedwiediew na spotkaniu z Alieksiejem Millerem prezesem Gazpromu na Kremlu.
Miedwiediew: gdzie są pieniądze?
- Są to duże pieniądze dla każdego państwa i każdego koncernu, w tym Gazpromu - podkreślił rosyjski prezydent. Miedwiediew zauważył, że podczas październikowej wizyty premier Ukrainy Julii Tymoszenko w Moskwie (CZYTAJ WIĘCEJ) uzgodniono, że "pieniądze te zostaną zwrócone w ustalonym trybie". - Proszę o raport, gdzie są pieniądze - powiedział rosyjski prezydent. Miedwiediew oznajmił, że w tej sytuacji należy użyć wszelkich środków perswazji, które są możliwe w ramach stosunków rosyjsko-ukraińskich - zarówno kontraktowych, jak i administracyjnych.
Rozmowę prezydenta z prezesem Gazpromu szczegółowo zrelacjonowały rosyjskie stacje telewizyjne i agencje informacyjne. Nie podały jednak, kiedy i jak powstało to zadłużenie.
Ukraiński koncern Naftohaz zaprzeczył w czwartek, jakoby był zadłużony wobec Gazpromu.
Naciski polityczne przed wyborami ?
Jak twierdzi niemiecki "Handelsblatt", zachodni partnerzy Gazpromu, m.in. koncern BASF, już kilka tygodni temu zostali poinformowani, że tej zimy może powtórzyć się scenariusz z 2006 roku, kiedy to rosyjski monopolista po raz pierwszy wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę. Powołując się na zachodnich dyplomatów w Kijowie, gazeta nie wyklucza, że Moskwa próbuje w ten sposób wywrzeć wpływ na wyniki zapowiedzianych przedterminowych wyborów parlamentarnych na Ukrainie.
//el
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24