Francuski rząd zamrozi wydatki państwowe w budżecie przez kolejne trzy lata. Dzięki temu deficyt publiczny ma ulec radykalnemu zmniejszeniu - o ok. 2,5 miliarda euro. Jak podkreślają media, to odpowiedź Paryża na zagrożenie strefy euro przez grecki kryzys.
Premier Francois Fillon ogłosił w czwartek zamrożenie wydatków budżetowych na obecnym poziomie do 2013 roku. Dzięki planowi oszczędnościowemu deficyt publiczny ma się zmniejszyć - z obecnych około 8 proc. PKB do 3 proc. za trzy lata. Pozwoli dostosować się do wymagań Unii Europejskiej.
Minister finansów Christine Lagarde tłumaczyła konieczność dyscypliny budżetowej w bardziej dobitny sposób: - Nie chciałabym, abyśmy znaleźli się w sytuacji Grecji.
Paryż zaoszczędzi 2,5 miliarda
Według obliczeń agencji AFP, jeśli inflacja w przyszłym roku będzie podobna, jak w obecnym (1,2 proc.), francuski budżet zaoszczędzi na tej operacji 2,5 miliarda euro.
Jak przewiduje premier, w ciągu najbliższych trzech lat wydatki na funkcjonowanie państwa spadną o 10 proc. Oszczędności te będą możliwe m.in. dzięki kontynuacji wdrażanego już planu ograniczenia liczby pracowników sfery budżetowej. Polega on na tym, że tylko co druga osoba, odchodząca na emeryturę zatrudniona w tym sektorze, jest zastępowana przez nowego pracownika.
Nie podniosą podatków
Rząd wyklucza bezpośrednie podnoszenie podatków w celu "zatkania" dziury budżetowej. Zamierza jednak znaleźć oszczędności przez ograniczenie nisz fiskalnych, które kosztują państwo co roku kilkadziesiąt miliardów euro. Fillon zapowiedział również, że rząd na nowo rozważy zmianę wysokości pomocy publicznej, w tym dofinansowywanych z centralnego budżetu miejsc pracy i zasiłków socjalnych.
Ogłoszenie przez premiera zamrożenia wydatków publicznych oburzyło główną siłę opozycję - Partię Socjalistyczną (PS). W jej opinii, jest to "bezprecedensowy plan wyrzeczeń", którym Francuzi "dostają jak obuchem w głowę".
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu