Europejscy politycy, w odpowiedzi na rosyjską agresję na Krymie, straszą prezydenta Władimira Putina sankcjami. Groźby na razie nie zostały wprowadzone w życie z obawy o możliwy odwet Rosjan. I to, ile w takiej sytuacji mogą stracić koncerny samochodowe, zbrojeniowe czy spożywcze.
"Fakty" poprosiły kilku analityków międzynarodowej ekonomii o odpowiedź na pytanie, dlaczego Unia Europejska nie zdecydowała się na sankcje gospodarcze wobec Rosji, która jak twierdzi sama Unia, zajmując ukraiński Krym przekroczyła czerwoną linię.
- Sankcje gospodarcze uważam za nieprawdopodobne, bo wiele państw w Unii Europejskiej jest skazanych na gaz z Rosji - mówi dr Kai Olaf Lang z Niemieckiego Instytutu Polityki Międzynarodowej i Bezpieczeństwa.
Sankcje gospodarcze w stosunku do Rosji mogłyby oznaczać, że przestałaby ona wysyłać gaz na Zachód. Tylko w przypadku Niemiec 1/3 zasilania gazowego pochodzi z Rosji.
Niemcy kupują gaz, a sprzedają Rosji samochody. Francja śle na Wschód swoją broń, zaś Wielka Brytania oferuje bogatym Rosjanom domy i inwestuje ich pieniądze na londyńskiej giełdzie.
- Każdy, kto ma zainwestować na 20-30 lat trzy razy dłużej będzie myślał, gdy takie sankcje czy nawet ich duch krąży w powietrzu - mówi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku ropy, paliw i gazu.
Gospodarka nie lubi wojny
Sankcje odczułaby też Rosja. Już pierwsze dni okupacji Krymu pokazały na moskiewskiej giełdzie, że terytorialne zdobycze Putina nie są za darmo. Tyle, że zdaniem analityków, prezydent Rosji wkalkulował te straty w koszty wojny.
- Rosja, w ostatnich dniach, wydała kilkanaście miliardów dolarów na utrzymanie kursu rubla, ma załamanie giełdy, a akcje Gazpromu spadły o prawie 20 mld dolarów - mówi dr Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Stany Zjednoczone, których związki gospodarcze z Rosją stanowią połowę tego, co niemiecko-rosyjskie, pozwalają sobie na sankcje gospodarcze. Mogłyby też dostarczać Europie gaz łupkowy. Tyle, że Unia i Rosja dobrze wiedzą, że nie stanie się to już teraz.
- Na razie Amerykanie nie eksportują gazu z łupków i szybko nie zaczną tego robić - mówi dr Marcin Fatalski, amerykanista z Uniwersytetu Jagielońskiego.
Autor: MAC/tr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN