Zmiany w systemie emerytalnym miały - jak zapewniał rząd - przede wszystkim przynieść korzyści emerytom. Okazuje się jednak, że prawdziwym celem tych zmian jest ukrywanie coraz większych długów budżetu. Trzy tygodnie po tamtych propozycjach minister finansów przyznał wreszcie, że chodzi o budżet, który rzekomo cierpi z powodu składek przekazywanych do OFE. Ale według ministra nawet to trzęsienie ziemi nie uratuje publicznych finansów.
Na początku listopada minister finansów Jacek Rostowski wspólnie z szefową resortu pracy Jolantą Fedak zaproponowali przesunięcie do ZUS części składek, które od dziesięciu lat spływają do OFE. Ich zdaniem byłaby to "drobna korekta systemu", na której skorzystaliby przyszli emeryci.
Jak przekonywał wtedy minister Rostowski, skierowanie do ZUS większych wpływów ze składek ubezpieczonych nie jest sposobem na poprawienie relacji długu publicznego do PKB. Zaznaczył wówczas jednak, że dług ten "będzie mniej rósł".
Ekonomiści bronią reformy
Wbrew początkowym zapewnieniom ministra, ekonomiści od początku podejrzewali, że zmiany w emeryturach nie wynikają z troski o emerytów, a chodzi o schowanie powiększających się długów budżetu.
- Reforma emerytalna była po to, żeby dług publiczny był jawny, a nie ukryty. I żeby w związku z tym wymusić odpowiednie zastosowania, na przykład niezadłużanie się w nieskończoność. Ja myślę, że tej reformy warto na prawdę bronić - komentował w rozmowie z TVN CNBC Biznes prof. Witold Orłowski, ekonomista z PriceWaterhouseCoopers.
Minister przyznaje
Obecnie minister finansów nie wspomina już o rzekomych korzyściach emerytów. Rostowski wyjaśnił, że z powodu składek przekazywanych do OFE budżet wiele traci. - Ten mechanizm zwiększa dług publiczny także dość znacząco, jakieś 13 miliardów rocznie - ocenił minister finansów.
Z kolei zastępca ministra Rostowskiego straszy, że przez system emerytalny nigdy nie wejdziemy do strefy euro. - Przy dzisiejszym systemie emerytalnym jest to niemożliwe. po prostu ten dług nie tylko nie będzie się zmniejszał, ale będzie rósł - przyznał wiceminister finansów Ludwik Kotecki, rządowy pełnomocnik ds. przyjęcia europejskiej waluty.
Rostowski: To tylko korekta
Czy przekazanie części pieniędzy z OFE na konto ZUS uratuje sytuację? - Gdyby te pieniądze zostały zatrzymane w ZUS, to to nie znaczy, że dług zniknął, on po prostu zostaje jak gdyby wewnątrz ZUS ukryty - uważa prof. Dariusz Filar z Rady Polityki Pieniężnej.
Jego zdaniem, proponowane przez rząd rozwiązanie jest krótkowzroczne. - Bo po pierwsze zepsujemy jeden z najnowocześniejszych systemów emerytalnych na świecie. A nasz dług publiczny i tak nie przestanie się zwiększać - ostrzegł.
Co ciekawe, minister sam potwierdza, że zmiany w systemie emerytalnym może pomóc naszym finansom publicznym najwyżej na kilka lat. - To jest korekta i nie twierdzę, że to uratuje - stwierdził minister.
Jak informuje TVN CNBC Biznes, obecnie w rządzie toczą się prace nad alternatywnym planem ratowania finansów. Oficjalnie nikt jednak nie potwierdza tych informacji.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES