System elektronicznego systemu naliczania opłat za przejazd ciężarówek po drogach krajowych nie ruszy w całości od 1 lipca - zapowiada "Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety, budująca system firma Kapsch nie zdążyła na czas ze wszystkimi pracami.
Jak pisze "DGP", ponieważ system ruszy w wersji mocno okrojonej, Skarb Państwa i koncesjonariusze autostrad stracą kilkaset milionów złotych, a Kapsch musi liczyć się z karami.
Powód? Do tej pory zamontowano niewiele ponad 100 spośród zaplanowanych 430 bramownic. To metalowe konstrukcje nad jezdniami, na których zamontowane są elektroniczne urządzenia odczytujące dane z "czarnych skrzynek" umieszczonych w przejeżdżających samochodach. Opłatami miało zostać objętych ok. 240 tysięcy samochodów o masie powyżej 3,5 tony poruszających się po polskich drogach.
Mniej niż 1/3 dróg objęta systemem
Cały system powinien ruszyć od 1 lipca i objąć 1 600 kilometrów dróg krajowych i autostrad. Według "Dziennika Gazety Prawnej" jutro system będzie działał na pięciuset kilometrach dróg.
Gazeta szacuje, że przy utrzymaniu obecnego tempa na zbudowanie pozostałych potrzebnych bramownic potrzebne jeszcze będą miesiące. Przez ostatni miesiąc powstało ich ok. pięćdziesięciu.
Według planów resortu infrastruktury przez drugą połowę 2011 roku e-myto miało przynieść 400 mln zł. Opóźnienie uruchomienia systemu każe zweryfikować te plany.
Szykują się gigantyczne kary?
Do tej pory za korzystanie z dróg przez ciężarówki przewoźnicy płacili wykupując specjalne winiety. Roczne wpływy z tego tytułu wynosiły 800 mln zł. Dziś jest ostatni dzień ważności winiet, ministerstwo nie zamierza przedłużać tego terminu.
Według nieoficjalnych informacji "DGP", Kapsch będzie tłumaczył poślizg problemami wynikłymi z obowiązujących w Polsce procedur, m.in. trudnościami z doprowadzeniem energii elektrycznej do bramownic.
Austriacka firma w zeszłym roku wygrała przetarg na budowę systemu. Miała za to otrzymać 4,9 mld zł. Umowa przewiduje kary za opóźnienia. Według nieoficjalnych informacji "DGP" może to być nawet milion złotych za każdy dzień opóźnienia. Wyegzekwowanie tak wysokich kar zapewne jednak wymagałoby procesu sądowego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24