Ministerstwo Zdrowia zliberalizowało swoje podejście do aptek internetowych, pisze "Puls Biznesu". Jednak zanim wirtualni farmaceuci poznają zasady, na jakich będą funkcjonować, minie jeszcze trochę czasu.
Ministerialne rozporządzenie w sprawie zasad sprzedaży leków przez internet jest już gotowe. Za kilka miesięcy wejdzie ono w życie.
Po konsultacjach z Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej projekt zostanie wysłany do zaopiniowania do Bukseli, pisze dziennik. Tam może poleżeć aż trzy miesiące, bo tyle czasu ma Komisja Europejska na przedstawienie swojego stanowiska. Tak więc, choć od maja sprzedaż farmaceutyków w sieci jest legalna, aptekarze wciąż nie znają reguł, według których mogą nimi handlować.
Jednak biorąc pod uwagę, jak resort złagodził swoje stanowisko w kwestii aptek internetowych, cierpliwość może się opłacić. Jak mówi Tomasz Krawczyk, radca ministra w Departamencie Prawa Unii Europejskiej UKIE, podczas spotkania z przedstawicielami ministerstwa udało się osiągnąć kompromis w kilku najbardziej kontrowersyjnych sprawach.
Chodzi m. in. o rezygnację z ministerialnego pomysłu 24-godzinnych dyżurów telefonicznych, które mieliby pełnić wirtualni aptekarze. Został on skrócony do dwóch godzin od dostarczenia ostatniej przesyłki z lekami. Resort zdecydował również, że możliwe będzie zwrócenie zakupionych w sieci medykamentów. Apteka będzie musiała oddane specyfiki zutylizować. UKIE nie jest jednak do końca zadowolone. - Mamy jeszcze szereg zastrzeżeń np. co do zasad pakowania i transportu leków - mówi Krawczyk. Jak mówi cytowany przez "Puls Biznesu" Krawczyk, Urząd pozwoli jednak w tej sprawie wypowiedzieć się KE.
Możliwe więc, że propozycje ministerstwa zostaną przez Brukselę jeszcze złagodzone. A choć resort nie musi opinii Komisji brać pod uwagę, nie robiąc tego naraża się na postępowanie przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
Źródło: "Puls Biznesu"