W grudniu 2009 roku polski dług publiczny wyniósł 49,9 procent PKB. W tym - może być jeszcze większy. Ale czy aż tak, by mógł zagrozić spełnieniu kryteriów z Maastricht, warunkujących przyjęcie euro? Zdaniem głównego ekonomisty BCC Stanisława Gomułki - raczej nie. - Pod koniec tego roku nie przekroczymy progu 55-procent - twierdzi w rozmowie z TVN CNBC Biznes. Możemy go przekroczyć po koniec 2011 roku.
Zadłużenie sektora finansów publicznych w 2009 roku wzrosło o 12,1 proc., czyli o 72.228,2 mln zł do 669.992,6 mln zł, co daje 49,9 proc. PKB - podało we wtorek w komunikacie Ministerstwo Finansów.
W tym roku dług na pewno będzie większy. Jak poinformował wiceminister finansów Dominik Radziwiłł, w 2010 roku dług publiczny w relacji do PKB wg metodologii krajowej ukształtuje się nieco poniżej poziomu 55 proc. Minister dodał, że po I kw. tego roku resort sfinansował już 39 proc. potrzeb pożyczkowych brutto.
Jeśli jednak dług publiczny przekroczy wartość 55 procent PKB, Polska przekroczy drugi próg ostrożnościowy. A jeśli przekroczy próg 60-procentowy, złamie kryterium z Maastrich warunkujące przyjęcie euro. Przedstawiciele Unii Europejskiej na poziom polskich finansów patrzą dość pesymistycznie. Bruksela już w listopadzie ostrzegała, że prawdziwe problemy rozpoczną się dla nas w 2011 r., jeśli rząd nie podejmie radykalnych działań, dług publiczny może wynieść na koniec przyszłego roku 61,3 proc. PKB.
Próg ostrożnościowy przekroczymy?
Ze spokojem na stan polskich finansów patrzy jednak główny ekonomista Business Center Clubu. - Pod koniec tego roku dług wyniesie ok. 53 procent PKB, może nawet troszkę mniej - przewiduje w rozmowie z TVN CNBC Biznes Gomułka.
- Ale dług sektora finansów publicznych rośnie bardzo szybko, znaczy deficyt sektora jest blisko 100 mld zł, liczony wg kryteriów unijnych, no więc i w tym roku, i przyszłym przyrastanie długu będzie miało miejsce i w związku z tym jest ryzyko przekroczenia progu 55 proc. pod koniec przyszłego roku - przewiduje.
W podobnym tonie wypowiada się Mirosław Gronicki w "Rzeczpospolitej". Jego zdaniem do 60 procent Polska nie dobije, ale próg ostrożnościowy na pewno przekroczy. – Wzrost gospodarczy musiałby być nominalnie nie wyższy niż 3 proc. przez kolejne cztery lata, aby realna była groźba przekroczenia progu 60 proc. - stwierdził.
To nie rząd. To złoty
Z kolei profesor Dariusz Filar, były członek RPP zakłada, że Polska z długów tak łatwo nie wyjdzie. – Obawiam się o następny rok – nie ukrywa.
– Prognozowany wzrost gospodarczy na 2011 r. na poziomie 3,5 proc. PKB nie wystarczy, by wyjść z długów i nadmiernego deficytu. Także ujawnione rządowe plany zmian to trochę za mało, a obszar, w którym można było ciąć wydatki, zawęził się już niemalże do zera - twierdzi Filar.
Według ekonomisty BCC Stanislawa Gomułki, w kwestii długu publicznego rząd... ma mało do powiedzenia. - To silny złoty, a nie rząd ratuje polskie finanse przed katastrofą - ocenia w TVN CNBC Biznes. - Rząd niewiele może zrobić. W dalszym ciągu ani w tym roku, ani w przyszłym niewiele zrobi, bo nie ma możliwości zmian ustawowych - twierdzi Gomułka.
Źródło: TVN CNBC Biznes, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes, foto: sxc.hu