Rządy Australii, Nowej Zelandii i Kanady mają nie lada problem. Ich waluty zyskują na wartości wobec dolara amerykańskiego w tempie najszybszym od lat. Cierpią na tym eksporterzy.
Gdy kryzys narastał i wiało grozą wszyscy inwestorzy uciekali do dolara. Teraz, gdy widać światełko w tunelu, rośnie apetyt na ryzyko i ich zainteresowanie kieruje się ku innym walutom. Zyskuje już nawet rand - waluta RPA - należący do tego samego koszyka wschodzących rynków, co nasz złoty.
Kiwi mocny jak nigdy przedtem
Od początku II kwartału 2009 r. nowozelandzki dolar zwany także kiwi, (z powodu wizerunku nielota, który widnieje na monetach jednodolarowych) zyskał już wobec amerykańskiej waluty 14 proc. To najszybszy wzrost od 24 lat. Tak gwałtowna umocnienie niepokoi władze. Szef banku centralnego Nowej Zelandii Alan Bollard, nazwał ją "ogromnym ryzykiem dla gospodarki pogrążonej w największej od trzech dekad recesji". Nie bez powodu, bo silny kiwi stanowi ogromny kłopot dla eksporterów, m.in. producentów nabiału (Nowa Zelandia jest największym na świecie jego eksporterem), którzy muszą się liczyć z ogromnym spadkiem zysków.
Koniec kryzysu?
Podobny problem mają Kanadyjczycy i Australijczycy, których gospodarki także oparte są w dużym stopniu na eksporcie. Zarówno dolar kanadyjski (zwany potocznie "loonie" od morskiego ptaka widniejącego na monetach), jak i dolar australijski (aussie) zyskują w ostatnich miesiącach wobec amerykańskiej waluty po kilkanaście procent. Nie pomagają słowne interwencje przedstawicieli władz, którzy sygnalizują, że banki centralne mogą obniżyć stopy procentowe, dodrukować pieniądze lub zacząć skupować krajową walutę.
Kiwi, loonie jak i aussie, są dla inwestorów tak łakomym kąskiem, ponieważ globalna gospodarka zaczyna powoli odbijać się od dna, nakręcając popyt na surowce. Zagraniczne fundusze przyciąga także znacznie wyższa rentowność australijskich i nowozelandzkich papierów wartościowych. Np. australijskie 10-letnie obligacje skarbowe oprocentowane są na 5,52 proc., podczas gdy ich amerykański odpowiednik zaledwie na 3,77 proc., a japoński na 1,51 proc.
Źródło: bloomberg.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu